
Miasto Grzechu: LARP a'la Cyberpunk doprawiony szczyptą klimatu noire.
Gdy w 1923 pieprzony Philippe Desire zakładał w środku pustyni miasto kierował się szlachetnymi pobudkami... Chciał by jego dzieło stało się prawdziwą Perłą, wzorem dla innych amerykańskich miast. I dopóki żył miasto rosło ludzie byli szczęśliwi. Ha, ale każdy, nawet amerykański sen, musi się kiedyś skończyć. Syn Philippe'a Michel miał zupełnie inne plany. Dalej dbał o inwestycje dla miasta, lecz by wypełnić swoje kieszenie gotówką pakował się w kolejne brudne interesy, z których pierwszym było poślubienie Teresy Yakavetta, córki samego cappo di tutti cappi. Tak zapoczątkowane zostało przymierze. Mimo, że moloch się rozrastał nie zmieniało to w niczym sytuacji. Zwykli ludzie zaczęli bać się wychodzić po zmroku. Organizacje przestępcze rosły w siłę i nieuniknionym stał się wybuch regularnej wojny, bo przecież nikt nie lubi jak się włazi na jego interesy, prawda?
Przez lata liczba frakcji-gangów, syndykatów, mafii czy jak je tam nazwać zmieniała się. Zależało kto miał przewagę: dziwki, handlarze bronią, narkotykami czy też zwykłe świry lubiące rozlew krwi. Jednak przetrwają tylko najsilniejsi i tak około roku 2020 wykrystalizowali się zwycięzcy.
Rodzina Yakavetta-Desire, czyli założyciele miasta zajmują zaszczytne pierwsze miejsce. Są silni, kontrolują większość miasta i mają gigantyczną ilość wtyk, nie tylko w magistracie, ale też w innych gangach.
Valkirie były pierwotnie gangiem samoobrony, do którego wstępowały samotne kobiety potrzebujące bezpieczeństwa. Z czasem zajęły się kontrolowaniem prostytucji. Okupują południową dzielnicę, która stała się jednym wielkim „burdelem”, w którym obowiązuje tylko ich prawo.
Triada. Żółtki z China Town, potomkowie imigrantów. Twarde skurwysyny żyjące według innych zasad, niezrozumiałych dla reszty „normalnych” ludzi. Żyją tak jak ich przodkowie, czyli z handlu heroiną i z transportu najwyższej jakości chińskich niewolników.
Zakon Chrystusowców to fanatycy religijni, co gorsza nie jacyś samozwańczy prorocy, ale prawdziwi księża i zakonnicy. Są odłamem kościoła katolickiego. Po interdykcie miasta i ekskomunice biskupa zostali zbuntowani duszpasterze by strzec swych zagubionych owieczek... i nadal szprycować ich eucharystią z dragami. A potem juz tylko pieniążki do kiesy kleru...
Nocni Łowcy... Cóż to z nimi strasznie dziwna historia. Nikt nie zna nawet ich przywódcy, poza tym, że nazywa się Juarez. Wyrośli z gangu naśladowców. Wszyscy chcieli być wampirami! I najnowsza technologia pomogła im się częściowo upodobnić, nie są może nieśmiertelni, ale i tak cholernie trudno ich ubić, szczególnie, że działają tylko w nocy. Dostarczają najlepszych na rynku żołnierzy, takich, którzy nie boja się śmierci...
Zbliża się setna rocznica złożenia miasta. Władzę niedawno przejął wnuk Philippe'a- Maurice. Człowiek z wizją (kolejny!). Chce zjednoczyć frakcje w jeden syndykat. Podzielić równo interesy, tak by każdy dostał kawałek tortu. W zjednoczeniu widzi wielką szansę na przyszłość Może nawet powstanie najsilniejszej Organizacji Przestępczej w USA...
Wysłał, więc zaproszenia do przywódców. Spotkanie odbędzie się w neutralnym miejscu o wcześniej ustalonej porze.