Dzięki uprzejmości Werbata dane było mi przeczytać zbiór opowiadań Ślązaka Szczepana Twardocha Obłęd rotmistrza von Egern. Tomik zawiera cztery opowiadanka i jest debiutem książkowym tego pana.
Pierwszą opowieść tytułowy Obłęd znałem wcześniej z sf a autora udało mi się poznać na którymś Conqueście więc z radością pochłonąłem kolejne opowiadania.
Obłed rotmistrza i kolejne opowiadanie przedstawiają tragiczne losy dowódcy huzarów. Przedstawiony świat to odpowiednik naszego XIX w. i Wegier pod panowaniem cesarstwa Austrii podczas Wiosny Ludów jednak autor celowo przedstawia nam historię alternatywną. Gdy czytałem pierwszy raz Obłęd miałem wrażenie, że mieszają się tu wątki z wielu rewolucji XIX wieku - Wiosny Ludów, hiszpańskiej guerilli czy powstania listopadowego.
Nieco więcej o tym świecie dowiadujemy się w opowiadaniu drugim-Obłęd gdzie przedstawiono mechanizm rewolucji, która wybucha właśnie w Austrii. I znów mamy połączenie różnych wydarzeń historycznych ze sporą dawką rewolucji francuskiej.
Opowiadania te dotyczą jednak losów rotmistrza Joachima, który za wszelką cenę stara się być wierny swoim niemodnym zasadom. Przekładając honor ponad wszystko skazuje jednak swą duszę na potępienie. Troszkę się w tym zagalopował (dosłownie i w przenośni)
Obłęd jest świetnym studium rewolucji, końca dawnego porządku i narodzin nowego.
Trzecie opowiadanie Anna dotyczy również tego samego świata lecz bohaterowie są już inni. Ktoś mógłby rzec, że to swego rodzaju romans lecz i tu mamy pokazane skomplikowane ludzkie losy w czasach próby - rewolucji.
Niestety najmniejsze wrażenie zrobiło na mnie ostatnie opowiadanie- Cud domu brandenburskiego. Większość akcji dzieje się w XX wieku - w latach 70 i podczas II wojny. Tutaj mamy już jak się zdaje nasz świat lecz z domieszką elementów nadprzyrodzonych- pierścień Nibelungów. Nie obyło się od nawiązania do milszych autorowi czasów połowy XVIII w. i wojny siedmioletniej.
Co mi się podoba w opowiadaniach Twardocha to konsekwencja w prezentowaniu własnych poglądów. W zasadzie w każdym opowiadaniu mamy pokazane starcie dawnego z nowym. Zwykle jak to w XIX w. walczą monarchie z republikanami. Autor jako konserwatysta pokazuje nam, że jednak dzięki "zdobyczom" rewolucji wiele utraciliśmy.
Świetne są też nawiązania do rodzinnej miejscowości autora i odniesienia do Śląska i jego trudnych losów. Miło czytać o taki patriotyzmie lokalnym, a trzeba przyznać, że sporo tego Śląska w naszej literaturze ostatnio.
Na koniec o smaczkach, które mnie urzekły np mały oficerek artylerii, którego nazwisko z włoskiego tłumaczyło się jako "dobra część", niestety zabity w pojedynku przez Joachima albo Ewald von dem Kreuz, który będzie malarzem i popełni pewną scenę związaną z wejściem motłochu i pólnagiej babki, która to jeszcze za jego życia będzie klasykiem.
Niedawno zaś wyszedł Sternberg Twardoche - o Wiedniu w k. XVIII i rewolucji Biorę się do czytania.
Odpowiedz
Odpowiedz
|