"Żołnierzy..." były dwie wersje - jedna mocno okrojona od dosyć długie wywody na tematy polityczno-społeczne. To może być powód odmiennych wrażeń.
Plus za to, że wciąż kwestią interpretacji jest czy to pro-wojenna/pro-zamordystyczna książka, czy wręcz przeciwnie.
"Wieczna wojna" to cud, miód i orzeszki. Takie choćby efekty relatywistyczne. (Czemu nigdzie indziej tego nie uwzględniają?) Czy sensowna technika. Zakończenie tak pacyfistyczne, że bardziej się nie da. Hmm. Jakby co, to nie czytajcie kontynuacji. Fatalna jest.
Zresztą, sensowna technika była też u Heinleina w "Luna to surowa pani" i "Kot, który przenika przez ściany". Który inny autor wrzuci w środek akcji akapit o balistyce ciał poruszających się po orbicie czy oprze całą akcję wykorzystanie "studni grawitacyjnej" przy działaniach wojennych, no który?
