
Motywy nie są nowe. Miks pomysłów z Innych, The Ring, Szóstego Zmysłu czy Darkness - w ramach opowieści o duchach nie zostało już, szczerze mówiąc, zbyt wiele pola do indywidualnych popisów. Mimo to fabuła jest wyważona, delikatna, straszności - jak przystoi dobrej klasycznej ghost story - jest mało a sens istnienia produkcji zasadza się na połączeniu sfery scenograficznej ze sferą klimatyczną: kątem oka postrzeganym ruchu, sylwetki majaczącej w ciemnościach, srebrnym świetle księżyca przeszywającym ciemność zza niedokładnie zasłoniętych ciężkich purpurowych kotar, tajemniczej opowieści z przeszłości i pięknego wiktoriańskiego zameczku na odludziu, w pobliżu spadającego stromo w dół klifu i starej od dawna nie czynnej latarni morskiej.
Żeby bez spoilerów: małżeństwo przeprowadza się z małym chorym chłopcem do starego domu, w którym kiedyś był sierociniec. Pani domu wychowywała się kiedyś w owym sierocińcu i teraz, w ramach "rewanżu", chce adoptować grupkę dzieci i wychowywać je w godziwych warunkach w domu swojego dzieciństwa. Sprawy się jednak komplikują kiedy najpierw pojawia się w ich domu dziwna kobieta, a potem bez śladu znika ich mały synek.
To tyle ile da się opowiedzieć bez psucia zabawy. Coby zachęcić wspomnę jeszcze, że mamy tu ghost hunterów z medium, mamy policyjną panią psycholog, mamy stare filmy i stare zdjęcia, mamy tajemnice pozostawione bez rozwiązania i "szkielety-w-szafie" nie dające niektórym bohaterom zasnąć.
Podoba mi się określenie z IMDB: Beautifully Sad Catholic Fairy Tale. Myślę, że pasuje.
Źródełka:
IMDB
Filmweb
PS: Film został wysoko oceniony przez publiczność i polską i inną. Można oglądać bez strachu, że będzie kicha.

Pozdro!