Selket
|
|
Admin
Grimuar
Car Luxurians
Skąd: Gdynia Postów: 2747
Punkty: 9108
|
Myślę, że wielu z nas miało w życiu do czynienia ze zjawiskami, których nie potrafi wytłumaczyć, a które potrafią czasem, jeśli nie przewrócić do góry nogami światopogląd, to przynajmniej trochę go naruszyć...
Czy komuś z Was coś takiego się przydarzyło? Utworzyłam ten topik, ponieważ dzisiaj wydarzyło się coś, czego nie potrafię wytłumaczyć i nie przeczę, w pierwszej chwili mnie zmroziło.
A może Wy się podzielicie swoimi przeżyciami?
______________________________________________________________________
Dzisiaj miało miejsce tak niezwykłe wydarzenie, że ostatnie takie pamiętam sprzed 15 lat...
Dwa dni temu, 17go, rozmawiałam z moim promotorem, nazwijmy go profesorem Z. Spytał, czy wiem, że inny profesor, nazwijmy go profesorem S, jest w bardzo złym stanie w szpitalu. Profesor S od lat już chorował na nerki, ale w tej chwili stan jego jest bardzo poważny, profesor leży w śpiączce.
Dzisiaj, dwa dni po tej rozmowie, gdy przyszłam do pracy, profesor Z. spytał: "Czy słyszałaś o profesorze S?"
A ja na to, zupełnie bez namysłu: "Że nie żyje? Tak..."
I w tym momencie mnie zatkało. Owszem, słyszałam, że profesor S. zmarł. Pamiętam nawet rozmowę, w której, razem ze znajomymi z roku, dyskutowaliśmy o tym. I pamiętam nasze komentarze: że profesor S wiele lat chorował, ale zanim zmarł, zdążył jeszcze naszemu rocznikowi bardzo dokuczyć.... Bardzo źle mu wówczas życzyliśmy. Ale teraz...
W odpowiedzi na pytanie profesora Z. palnęłam, że owszem, słyszałam o śmierci profesora S. I nawet pamiętam tę rozmowę. Ale dopiero po sekundzie uświadomiłam sobie, że ta rozmowa, tak naprawdę, nigdy nie miała miejsca. To była rozmowa, która dzisiaj w nocy mi się przyśniła!
Profesor S zmarł dzisiaj w nocy albo wczoraj wieczorem.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Merlin
|
|
Skąd: z nocnej wycieczki Postów: 1977
Punkty: 4531
|
Skoro dwa dni temu rozmawiałaś o złym stanie profesora nie dziwi mnie, że przyśnił Ci się taki sen. Jakoś nie widzę tu niesamowitości.
Mnie niestety/na szczęście? takie sprawy omijają. Może to przez uczulenie jakie mam na parę (czyli paranaukę, paranormalne zjawiska, paralitycy), a może czuję się zbyt maluczkim by te CUDA dotykały mojej osoby. Za to namiętnie z szelmowskim uśmiechem poszukuję ufo okrzykując nim każdy Niezidentyfikowany Obiekt na nocnym niebie. Rezultaty są wspaniałe-widziałem już setki 
Czy człowiek tęskni za mitami?
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Selket
|
|
Admin
Grimuar
Car Luxurians
Skąd: Gdynia Postów: 2747
Punkty: 9108
|
Może i tak. Też mi przyszło do głowy, że rozmowa na pewno miała wpływ. Tylko zastanawia mnie, dlaczego nie przyśniło mi się więc to wczoraj, po rozmowie? 
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Merlin
|
|
Skąd: z nocnej wycieczki Postów: 1977
Punkty: 4531
|
A to trzeba popytać psychologów. Oni niewiele wiedzą ale mogą mieć kilka zgrabnych historii na ten temat  Pamiętaj jednak by nie brać ich serio :mrgreen:
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Selket
|
|
Admin
Grimuar
Car Luxurians
Skąd: Gdynia Postów: 2747
Punkty: 9108
|
Buu, czemu tak okrutnie psujesz mi zabawę? :-( :-P
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
M.Lakesfield
|
|
Skąd: Kielce Postów: 534
Punkty: 1479
|
Właściwie to nie jest zbyt niesamowite ani zagadkowe, ale na pewno zabawne. A raczej jest to inside story historii niesamowitej ;P
Byłem wtedy na obozie. Cholera wie, pewnie byłem w ogólniaku, nie pamiętam jaki to czas. Mieszkaliśmy w sporym pensjonacie, który wiekiem i wyglądem przypominał domy wiktoriańskie, w Polanicy.
Wstałem sobie jednej nocy żeby pójść do kibla. No i siedzę sobie na kiblu, kiedy ktoś szarpie za klamkę. Zamknięte jak cholera, na haczyk, więc się nie otworzą. Myślę sobie, nie będę się odzywał. Ale ten ktoś (zakładam, że to jedna z dziewczyn małoletnich, mieliśmy w jednym domu 2 turnusy) bez wytchnienia szarpie za klamkę. Dwa piętra niżej był drugi kibel, ale co tam, szarpiemy śmiało. No i po chwili (ahem, "czynność" dawno zdążyłem skończyć, siedziałem sobie tak i słuchałem szarpania) stwierdziłem, że mogę się odezwać, ni i chciałem zacząć od takiego "znaczącego westchnienia", ale jakoś nagle zachrypłem i wydałem z siebie dźwięk jaki na tanich horrorach wydają z siebie zombie. I usłyszałem jak szarpiciel klamkowy donośnie zapiszczał i zwiał po schodach jak by go coś goniło.
---- -------------- ------ -- -------
Écrire, c'est une façon de parler sans être interrompu.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Merlin
|
|
Skąd: z nocnej wycieczki Postów: 1977
Punkty: 4531
|
Dość ciekawe, tylko dlaczego ktoś szarpał skoro było zajęte... Ech naiwność ludzka. Ale teraz wiem już czemu Marek lubi defekować w samotności! Ach ten pamiętny Akademikon
Zauważcie też pewne zboczenie zawodowe- Cytat Mieszkaliśmy w sporym pensjonacie, który wiekiem i wyglądem przypominał domy wiktoriańskie, w Polanicy. A może to jednak było w Somerset?
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Gomora
|
|
Skąd: z krypty Postów: 1672
Punkty: 3644
|
Nie wiedziałam, gdzie to wrzucić, to podrzucam tutaj. Może nie jest to jakaś niesamowita opowieść, na pewno nie z dreszczykiem, ale chciałam się podzielić opisem pewnej osobliwości. A może to wcale nie osobliwość, tylko ja wcześniej na coś takiego nie zwróciłam uwagi, a da się to banalnie wytłumaczyć nadchodzącym frontem?
Dziś wracając po nocnej zmianie do domu spojrzałam na niebo i mnie zatkało - chmury były ułożone nieomal pod kątem prostym. Nie jakieś dwa małe obłoczki - tylko wielkie skupiska chmur, dzielące niebo na dwie części.
Na dole, nad linią horyzontu szła jedna linia -to akurat nic dziwnego, można dość często zobaczyć pokrywę chmur unoszącą się do jakiejś konkretnej wysokości, a ponad nią jest czyste niebo. Tyle że nad tą linią była jeszcze druga, prostopadła nieomal zupełnie, dzieląca niebo na jasną, bezchmurną część oraz ciemną, równomiernie zachmurzoną, nie pojedynczymi obłoczkami, ale pokrywą, jaką widać na niebie w deszczowy dzień. Po prostu ciemny szary kożuch, wysoko na niebie. Wyglądało to trochę apokaliptycznie, jak wyraźna granica między jasną i mroczną stroną. I to tuż przed świtem.
Człowiek o wąskich horyzontach lepiej widzi to co przed nim.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Selket
|
|
Admin
Grimuar
Car Luxurians
Skąd: Gdynia Postów: 2747
Punkty: 9108
|
No dobra, to w takim razie coś, co jest naprawdę niesamowite i niewytłumaczalne - jeśli ktoś po merlinowemu będzie w stanie to racjonalnie wyjaśniać, to ja chętnie poproszę o te wyjaśnienia  Jedyny raz w życiu przydarzyło mi się coś, na co żadnego wytłumaczenia znaleźć nie umiem.
Miałam 10 lat, gdy zmarł mój dziadek, bardzo mi bliski. Nic tej śmierci nie zapowiadało - bo dziadek zmarł na atak serca, późnym wieczorem ok. 11tej. Mój tato wyszedł na wieczorny spacer z psem i gdy wrócił - znalazł dziadka martwego. Śmierć była więc nagła i niespodziewana.
Tego dnia - wcześniej, w dzień (pamiętam, że było jasno) - siedziałam w domu, dziadek był w swoim pokoju. I ja do tego pokoju parokrotnie przychodziłam ale - tu najważniejsze - ze świadomością, że przychodzę sprawdzić, czy dziadek żyje. Nigdy wcześniej ani nigdy potem nic takiego mi się nie zdarzyło, natomiast tamte myśli - wyraźne i jednoznaczne - pamiętam do dzisiaj bardzo klarownie: chodziłam sprawdzać, czy dziadek żyje. A w nocy już go nie było na tym świecie.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Gomora
|
|
Skąd: z krypty Postów: 1672
Punkty: 3644
|
To i ja tu dorzucę cegiełkę w podobnym temacie. Możecie walić we mnie szyderą jak w kaczan kukurydzy - pewnie można to wytłumaczyć wzburzeniem nerwowym, przywidzeniem czy autosugestią - ale jedno Wam powiem, mam w nosie ewentualne 'racjonalne wyjaśnienia': - raz w życiu zdarzyło mi się odczuć tak niesamowicie intensywne i niespodziewane wrażenie obecności zmarłej osoby, że nie jestem w stanie porównać tego z niczym innym. I trwało to dosłownie ułamek sekundy. Jeśli ktoś kojarzy Szary Ludek od pani Sandemo, będzie wiedział, o co mi chodzi.
Kilka dni po śmierci mojej prababci wchodziłam do kuchni. Szłam z tacą, nacisnęłam klamkę łokciem, uchyliłam drzwi, omiotłam wzrokiem kuchnię i odruchowo odwróciłam się, aby zaświecić światło. I mówcie co chcecie, ale ja wiem, że przez ten ułamek sekundy pomiędzy otwarciem drzwi a zapaleniem światła widziałam ją siedzącą przy kuchennym stole, całą ubraną na biało - w białym gieźle i chuście na głowie. I kiedy odwróciłam się przy zapalonym świetle - już jej nie było.
Człowiek o wąskich horyzontach lepiej widzi to co przed nim.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Odpowiedz
|