Mniej więcej takim właśnie zbiegiem okoliczności obejrzałem wczoraj (2008-06-13) film pt. 'Zdarzenie'. W skrócie: omujborze!
Trochę dłużej:
Fabuła filmu polega na tym, że drzewka denerwują się na ludzi (bo lasy w Amazonii, bo pieski robią kupę na trawę itp.) i postanawiają zrobić tymże kuku. Kuku przejawia się w emisji "tajemniczej toksyny". Zaczyna się w Central Parku, potem leci Filadelfia, w efekcie całe północno-wschodnie wybrzeże USA. Toksyna jest fe, bo jak ją załapiesz (droga kropelkową, roznosicielem jest wiatr, całkiem malowniczo sfilmowany jako złowieszczo falujące połacie traw i drzewa pochylające się do samej ziemi), robi Ci się w główce poprzestawiane i popełniasz samobójstwo, w sposób dowolny. Tu akurat kilka smaczków, np. facet, który odpala taką dużą-dużą kosiarę do trawy, zakręca nią, kieruje na wprost i kładzie się na jej drodze ;-) Przed całym tym drzewkowym fatum uciekają różni ludzie, w tym Nasz Bohater - dzielny nauczyciel biologii z żona w stylu tych 'nie układa się nam' i ośmioletnią córeczką brata, który w malowniczy sposób przepada już na początku. Wszystko, oczywiście, dobrze się kończy, bo film jest przecież amerykański.
Pomysł nawet fajny. Do tego 'na czasie', bo mamy akcje Greenpeace'u, krzyki ekologów itp. Można było zrobić naprawdę dobry film. Tymczasem efekt w mojej opinii TOTALNIE LEŻY. Pana, który pisał scenariusz powinno się spalić na stosie od ręki. Gra aktorska jest niesamowicie sztuczna, płytka i przewidywalna. Motyw z prawie-końca, gdzie Pan Bohater i Pani Bohaterowa siedzą w dwóch naprzeciwległych domkach, ale jednak postanawiają "umrzeć razem" i biegną do siebie niczym rącze jelonki "śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju" kojarzy mi się z dziełem 'Noce i dnie' - naprawdę w napięciu czekałem, czy ona przypadkiem nie zawoła wniebogłosy "Bogumił!". Do tego iście amerykańska końcówka wątku miłosnego (pani co-nie-była-pewna jest w ciąży i w ogóle jupi), iście ograna końcówka wątku przewodniego (wszystko się dobrze skońćzyło, a tu BUCH, Francja, Pola Elizejskie, dwóch kumpli gada, nagle zjawia się "tajemniczy wiatr" i obaj się zabijają) - wszystko to sprawia, że większość zgromadzonej publiczności na filmie, który miał w zamyśle 'przerażać' śmiała się wniebogłosy.
Chyba przestanę ufać imdb, tam ten film ma ocenę 7.8/10
