Regulamin 
Profil
Wyszukaj
Idź do strony:
Odpowiedz
Wakacyjne LARPy AvP
Grimuar
Ulcus
Skąd: Cuckoos nest
Postów: 937
Punkty: 2047
Byliśmy na Mission 0, Mission 1 odbyła się w trakcie łikendu terrAkademikonowego już bez nas, a w planach Katharsis już ma Mission 2. Wstępnym terminem jest 25 lipca br.
Czy są jacyś zainteresowani? Ktoś się zechce wybrać? Zobaczyć to pierwszy raz albo przypomnieć sobie jaka to miła nocka była po Żywych Szachach? Anyone? To będzie szybka i niezapomniana noc ;) ja ze swojej stron polecam, zawsze to będą jakieś nowe doświadczenia :)
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Crusta
Skąd: z krypty
Postów: 1672
Punkty: 3644
Ja niestety odpadam, wtedy akurat będę malować twarz czarną szminką przygotowując się na koncert XIII Stoleti i Daine Lakaien w Bolkowie.

Udanej zabawy - mam nadzieję, ze szyszki bolą mniej niz postrzał z paintbolowego karabinku ;)
Człowiek o wąskich horyzontach lepiej widzi to co przed nim.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Cuckoos nest
Postów: 937
Punkty: 2047
Termin dziś potwierdził mi AndrzejB. Piątek, 25 lipca, znajdą się jacyś chętni?
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Moderator
Erosio
Postów: 471
Punkty: 1066
Tym razem trafiliście w Warsztaty Fotografii ;)
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Crusta
Skąd: z krypty
Postów: 1672
Punkty: 3644
I w festiwal gotycki w Bolkowie - jak pech, to pech...
Człowiek o wąskich horyzontach lepiej widzi to co przed nim.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Crusta
Skąd: ż daleka
Postów: 1445
Punkty: 3020
Przynajmniej ja będę, choć u mnie to za płotem. Dotychczas żaden termin mi nie pasował. Zapraszam wszystkich, bardzo bardzo!
"Próbujecie uwolnić smoka z rąk kobiety? To nie powinno być na odwrót?"
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Wzgórze
Postów: 731
Punkty: 1720
Oczywiście odebranie z PKS/PKP/busów/czegokolwiek i zaprowadzenie na miejsce gry na koszt firmy i w cenie biletu ;D.
Ktoś jeszcze się wybiera?
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez AndrzejB 2010-05-18 19:56:53
When you have eliminated the impossible, watch out for its vengeful friends.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Cuckoos nest
Postów: 937
Punkty: 2047
Potwierdzone oficjalnie. Jedzie sztuk dwie, ja i Grzesiek. Oby nie padało w nocy? <plis?> :)

A reszcie miłego moknięcia w Gardzienicach ;)
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Wzgórze
Postów: 731
Punkty: 1720
Mission 2 1/2. Albo coś około tego.

W tym "Alienie" wzięło udział niewiele, bo tylko 21 osób. Prawdopodobnie dlatego, że niektórzy przestraszyli się pogody. Być może mieli rację, bo było niesamowicie mokro - kilkunastumetrowy bieg przez zarośla i już woda chlupała w butach. O tych cudownych, głębokich, gliniastych kałużach nie wspominając. Na szczęście w trakcie już nie padało a i ognisko jakimś cudem się paliło, więc nie było tak źle. Nie ma to jak pogotować sobie błoto w butach.

Pewnym problemem wydawał się brak doświadczonej kadry (dla połowy był to najwyżej drugi Alien, dla chyba dwóch trzecich pierwszy sezon), ale jakoś zdołaliśmy sobie z tym poradzić. Obawiałem się, że wskutek zamoczenia większość ludzi będzie po dwóch-trzech scenariuszach siedzieć przy ognisku i schnąć zamiast grać, ale do tego nie doszło. I bardzo dobrze.

Przebieg
Rozegrano scenariusze: Skirmish, Recovery, Infected, Rescue, Mad Doctor, Boom oraz WONowy scenariusz Umliego (pierwotnej nazwy i tak nikt nie pamięta) i jeszcze jakąs radosną improwizację. Gra trwała od około 22 do około 2.

Skirmish był jednym z krótszych i dla mnie jednym z fajniejszych. Zasadzka 30 metrów od bazy na Oddział, Który Zawsze Tamtędy Idzie, skok, dwóch marines mniej. Potem schrupany jakiś samotny uciekinier i jeszcze ktoś.
Recovery było wredne, przynajmniej dla predatora. Trzy oddziały o maksymalnie kilkanaście metrów od siebie, dookoła chmara Obcych. Zero miejsca na skradanie się, czołganie, udawanie kępki roślinności. Po prostu marines szybko dopadli paliwo i dokonali wielkiej, frontalnej szarży na bazę. Przedarli się.

Infected, scenariusz WONowy i Rescue wyszły przyzwoicie, choć bez fajerwerków.

Mad Doctor skończył się szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał. Tzn. część fabularna. Bohater tytułowy grany przez Umliego, choć sprytnie urządzał zasadzki przy pomocy swoich ksenomorfów, nie przewidział, że jeden wredny marine rzuci się "na kamikadze" do szarży i przedrze przez wierne zastępy ksenoskurczybyków. Śmieszne - został doścignięty dzięki temu, że jeden z Obcych pomylił go z marine i rzucił się na niego. (Żeby było ciekawiej, goniłem szalonego naukowca w odległości wyciągniętej ręki, tylko nie byłem w stanie wygrzebać amunicji z zasobnika. Kiedy wreszcie dałem radę, odruchowo wpakowałem kulkę w ksenosyna atakującego doktora. Ale potem doktor już leżał:))

Radosna improzwizacja (miała jakąś nazwę, ale kto by pamiętał?) była ciekawym połączeniem kilku scenariuszy, w tym Escape (nie granego od, jak mi się wydaje, 6 lat :)). W skrócie: dzielni wojacy wyruszyli w teren, aby znaleźć podświetlony kanister (jak w Recovery), który symbolizował statek do odlotu (podobieństwo do Escape). Po dotarciu tam musieli spędzić tam ileś czasu, analogicznie do Boom, z tym, że akurat nie było to uzbrajanie ładunku a przygotowanie do ucieczki. Przynajmniej tak to zrozumiałem i tak wyglądało.
Jako etatowy Smartgun Operator biegałem za każdym ksenusiem, który wychylił się zza krzaka a na końcu osłaniałem uciekający oddział. Który wsiadł był w statek i ulotnił się beze mnie. Hej, a co z leave no man behind?

Boom nie podobał mi się. Dostałem oddział (Gamma) i łatwe miejsce do założenia ładunku. W dodatku miałem Sprytny Plan. Plan ów polegał, na pójściu przez krzaczory tak gęste, że na ogół żaden Obcy się tam nie czai (bo i po co, skoro nikt tamtędy nie chodził). W rezultacie oddział niepokojony był przez zaledwie trzech Obcych, i to bezskutecznie. Całość dotarła do bazy (choć w dwóch grupach), pod koniec już w tempie przedszkolnej wycieczki, odpaliła ładunek i wróciła na teren rozgrywki wspomóc innych (choć było to wbrew rozkazom; przecież nie każe żołnierzom siedzieć na tyłku z prawie pełnym zapasem amunicji i niewielką ilością wrażeń (oraz kresek na kolbie). Obcy zawiedli. Może byliby skuteczniejsi, gdyby zamiast dwóch respawnów mieli ich nieskonczoną ilość? To zawsze tak dobrze wpływa na ich odwagę...


Poważnych strat w ludziach nie było (Grzesiek oberwał w głowę butem przy skoku, Umliemu znienacka wyskoczyło drzewo przed maskę, czyli ogólnie nic nowego).

PS. "Pro" farby do kamuflażu pyska - 11 zł.
Pomalowanie pyska - pięć minut.
Mina kobiety jadącej samochodem, która zobaczyła wracające pomalowane dziwadła - bez... a nie, jednak cenna. :D


__________
Ostatnio zmodyfikowany przez AndrzejB 2008-07-26 09:32:24
When you have eliminated the impossible, watch out for its vengeful friends.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Cuckoos nest
Postów: 937
Punkty: 2047
Fakt, mało ludzi było. ale fajnie było, działo się sporo ciekawych rzeczy w trakcie. Jeśli komuś nie było straszne to że po kilku minutach miał już mokre całe spodnie, później mokrą górę ubrania a na końcu prywatny basen w butach :)
Przebieg uzupełnienia ;)
WONowy scenariusz pierwotnie nazywał się Under siege ale w zasadzie w rozmowach prywatnych znany jest jako "Pielęgniarki" ;)
A radosna twórczość zwie się We must go i została wykreowana już na miejscu :)
Skirmish był zabójczo szybki :) naprawdę rozegrany w tempie ekspres :D
WON Udał mi się genialna zasadzka na naukowca(Conan). Zostałem wcześniej skoszony ale dzięki respawnowi zaczekałem na szczycie skarpy aż Conan i jego ochroniarz wejdą na szczyt, wtedy szybka szarża ze zmianą trajektorii ataku, fakt, dostałem szyszką ale dzięki sporemu zasięgowi ataku pochwyciłem Conana. Zdziwiłem się w momencie jak on przewrócił się na plecy i pociągnął mnie za sobą kilka metrów w dół skarpy :)
Rescue i We must go ciekawe scenariusze ale nie jestem na tyle szalony żeby rzucać się na marines wiedząc, że jestem sam pomiędzy dwoma oddziałami. Co robić? Sprawiać wrażenie ze jest nas więcej, straszyć i zwoływać swoich :) Ale i tak kończy się takie akcje nadziewając się na serię strzałów ;)
Mad Doctor ten scenariusz mnie zdołował. Masa planowania i kombinowania jak małą liczebnością alienów pokonać 3 oddziały marines. I to wszystko na nic :| dopadł mnie Andrzej szarżą, uciekałem i kluczyłem, nawet wyprowadziłem go centralnie na jednego obcego, nie pomogło. W momencie kiedy juz byłem na drugim końcu małej łączki zostałem skoszony przez obcego który nie zauważył oczojebnej pomarańczowej kamizelki odblaskowej oświetlanej latarką :skull: Egzekucja doktora była jedynie formalnością bo Andrzej stał za moimi plecami a ja leżałem. Dół taki, że ni było w stanie pocieszyć mnie nawet to że w jakimś poprzednim scenariuszu załatwiłem predatora ;)
Boom sobie już odpuściłem, ale z tego co obserwowałem rozwój akcji przy ognisku jakieś mało powalające to było.

To chyba wszystko o czym pamiętam lepiej i chciałem napisać :) Idę suszyć ciuchy :D
Offline
Profil
Wiadomość
Odpowiedz