Brawa dla Wiewiórki. Wczoraj pięć osób nie mogło sobie tego przypomnieć.
Grill był bardzo udany. Kuba ma fantastyczną miejscówkę, trochę daleko, ale zostaliśmy odwiezieni pod sam dom. Selket zrobiła gigantyczne zakupy: grillowaliśmy nawet czosnek i kartofelki z masełkiem. Była gitara i ludzie, którzy umieli na niej grać, były nawet śpiewniki (sic!) - gdzieś w międzyczasie powstała idea, aby stworzyć wewnątrzkółko wokalne Grimuaru. Z Grimuaru nie było zbyt wielu osób, ale integrowaliśmy się z Cytadelą Syriusza. A najlepsze było to, że Kuba pozwolił obwiniać się wczoraj absolutnie o wszystko.