Na pierwszy rzut z mojej strony idzie tekst jesienny.
Proszę nie traktować go poważnie.
Życzę wszystkim dobrej złotej polskiej jesieni

Jesień
Jest czas który zieleń masowo zabija
I w koło panuje błotnista szaruga
A na domiar złego nas wtedy przybija
Czerń która jest długa
I Blask co jest krótki
Powodem by topić swe smutki
Jest czas co poezji pewnym sprzymierzeńcem
Choć myśli codziennej chaos oraz zamęt
To jest wolność słowa co czyni odmieńcem
Jest skowyt i lament
Pióro i atrament
I nastrój by spisać testament
I znów mnie otacza ta pustka coroczna
Konkrety zepchnięte na poboczne tory
Co chwila ogarnia mnie refleksja mroczna
Jesienne potwory
I szeptów ich moc
Zagłębia się we mnie – ja w noc
Jest czas gdy się liście czerwienią i złocą
Do parku iść można na długie spacery
Po czareczkę wina powrócić już nocą
Do ciepłej kwatery
W jesienne zamiecie
Przestrzeni jest tyle co w lecie
Jest czas co poezji tematy zadaje
Są wszelkie warunki by liczbę strof mnożyć
Cóż oprócz miłości nam jeszcze zostaje
Swe wnętrze otworzyć
A zamknąć szuflady
Jest nastrój by pisać ballady
I znów mnie otacza coroczna nadzieja
Na przejrzystość myśli albo na przetrwanie
Inkaust i pióro za oknem zawieja
Owocne pisanie
Natchnione spełnienie
Nie tylko jesiennym marzeniem
Choć wielu narzeka na wytrwałą słotę
To ludzie w około tym samym są chórem
Od wieków próbują mieczami lub złotem
Szczególnie zaś piórem
Nietrudna to szkoła
By demona zmienić w anioła