Regulamin 
Profil
Wyszukaj
Idź do strony:
Odpowiedz
Stara Waśń
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
...i zawżdy wam powiadam: kiedy lody, których jeszcze nawet nie ma, puszczą i przebrnąć pozwolą... Kiedy dotrzeć się da, by spotkać, by stanąć na polu walki... Kto miecz uniesie, czyj topór siekł będzie, kogo strzała celu utrafi?



Opuście jednak bronie! Na narady czas! Na narady, powiadam wam! Nie orężem będzie wam dane o Ostatnią Wyspę walczyć! Głów nie szczędźcie, bowiem tu sprytu trzeba!

Któż z nas wie naprawdę, kto zamieszkuje Ostatnią...
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez Em 2009-08-01 12:31:52
Offline
Profil
Wiadomość
Postów: 4991
Punkty: 0
O, LARP słowiański. Kiedyś Elfica i Merlin w dziczy i chatce OdinsRage'a, zrobili LARPa "Perunowy kwiat". Niestety nie mogłam wziąć w nim udziału, ale gracze wspominają go do dziś.

Ciekawa jestem jak tutaj będzie rozwijać się sytuacja.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Otchłań demencji...
Postów: 794
Punkty: 1757
Osobiście uważam Żywiołaka za najlepszy polski zespół fokowy ( znaczy się wykonujący muzykę stylizowaną na piesni naszych pra...pradzidów ). A zwłaszcza ten kawałek pasuje do Starej Baśni, choć bez obrazu. ;)

___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez Litwin 2009-07-28 16:29:47

Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
"Warmo, Warmo, pani przeszłości!
Uciesz opowieścią swą naszych gości!"

I Warma Bajarka opowiadać wam musi, rady w tym nie ma! Zasiadam więc, jak widzicie, na Kamieniu Rozstajów, coby mówić. Mówić do potomków Glenna Starego! Mówić do potomków Gunnara Dzikiego! Mówić do dzieci Yngwyd Uciekinierki! Mówić, mówić o Dziejach!

Chcecie, to słuchajcie o Starej Waśni...




Dwóch braci słońce zrodziło, gdy świat nasz powstał za sprawą tych, co bogami zwiemy. Nic między niemi nie rozdzielili, wszystek ich wspólny miał być. Dogodzić sobie wzajem mieli, by panować nad Lodem, Trawą, Piaskiem i Wyspami. Jednak Gunnar, Dzikim później zwany, zapragnął wszystek dla siebie. Najpierw sposobem, potem siłą pragnął brata swego przekonać, by ustąpił. Jednakowoż Glenn zgodzić się nie chciał, bowiem bogi ponad wszystko cenił, a i ich nakazy świętsze mu były nad życie. Tak więc by oręża na brata nie unosić, modlić się począł.

I bogi pradawne przysłały dla równowagi Yngwyd, siostrę obu braciom. Glenn za znak to ujął, bowiem nic nad widok niewiasty wedle jego słów nie łagodzi sporów szybciej. Ktoż by się do walki szykował, jeśli białogłowę widzi? A otóż nie! Gunnar Dzikus zakrzyknął:

"Oto jest dziewka dla mnie, na dowód, że moje jest prawo miecza!"

I w skórę niedźwiedzią się ubrał, co od ran chronić miała...
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
...a tedy wyspa, na której przebywali wszyscy, tonąć poczęła - tak bogowie niezadowolenie okazali. Bracia jednak miast uciekać, walkę rozpoczęli. Gunnar, atakujący, pierwszy cios zadał, lecz chybił, albowiem brat jego o siłę bogi nie prosił, lecz o zwinność. Tak więc walka była na widok jeno ucieczką jednego przed atakami drugiego, po prawdzie zaś Glenn wyczekiwał momentu, by nożem swym ukrócić te szaleństwo.

Cóż z Yngwyd? Wystraszona dziewoja nie zważała na to, co bracia robią - wszak ledwo na świat zstąpiła, już stała się kolejną przyczyną waśni. Umknęła, na bal drewniany w wodzie płynący wskoczywszy. Wiele dni dryfowała, aż na ląd trawą kryty wypłynęła. Zaraz jednak poderwała się, dalej biegnąc - miejsce te wyspy, na których żyli, jej przypominało. I pędziła dni i noce, aż jej oczom ukazało się nowe morze - całe zaś nie z wody, lecz z piasku. I tu postanowiła osiąść, licząc, że Gunnar jej nie doścignie, a Gwynn też w spokoju ją zostawi. Dała tam początek Ludowi Pustyni - wytrwałym, acz płochliwym jako sarny ludom. Zaradnym, acz żyjącym w wiecznym strachu.




Cóż z braćmi jednak? Walka trwała, nawet gdy już brodzili po pasy skórzane w wodzie, gdy sól morza do ran się wdzierała - jeden drugiego wiele razy ranił, lecz żaden nie mógł tego zakończyć należycie; braćmi przeca byli i ni łagodny zwykle Glenn, ni porywczy Gunnar rozwiązać tego nie mogli. Dopiero, gdy już czas wydawał się zastać w miejscu, a ciosy wody sięgały, przeprawili się na kolejną wyspę, by tam walkę kontynuować - Gunnar Dziki popuścić nie chciał, a brat jego zbyt wielki miał szacunek do bogów, by oddać ich prezent w całości bratu.

Tak walcząc, zatapiali wyspy kolejne, aż ostały się dwie już - maleńka, na której ledwie dom się ustawi i spora, wąska, Ostatnią później nazwana. Dopiero tedy rozejrzeli się i jak jeden mąż zapłakali nad tym, że świat swą walką zatopili niemal. Patrzyli, obejmując się i szukali, gdzie osiąść. Jednemu widok drugiego przywodził wspomnienia walki.

Bogi wtedy, które już sami przerwać walkę chcieli, uradzili się tedy, jak sprawę rozwiązać. Spojrzeli na północ, gdzie lód wieczny ziemię skuwa i tam zanieśli Gunnara Dzikusa, by zapał jego do władania ostygł. Dał on początek Ludom Lodu - dzikim, bezwzględnym, twardym i wojowniczym jak on, a przy tym świetnym w żegludze i handlu.

Spojrzeli bogowie na południe, gdzie trawa zieleniła się pysznie, by potem w wieczne piaski, już we władaniu Yngwyd, przechodzić. I dali te łąki Glennowi Staremu, co tęsknił za Wyspami. Z niego też wyszedł Lud Traw - mądrzy rolnicy, sprytni pasterze, wielcy uczeni i pobożni kapłani.

Każdy z nich ziemie swe pod pieczą miał, na nich miał zostać i lud swój bronić. Gunnar jednak dalej spoglądał na świata resztę z pożądliwością...
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez Em 2009-08-03 12:21:44
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
...a świat okazał się rzeczywiście mały - poza Ostatnią Wyspą, Lądem lodu i Połączonym Lądem Traw i Piasku nie było nic - poza bezkresnym oceanem. Wiele razy Gunnar wysyłał swe dzieci na poszukiwania nowych terenów, nieraz sam płynął, a i tak zawsze wracali do domu. Świat okazał się taki maleńki.

W ten sam czas bogowie, widząc zapędy jednego z ludzi, radzili się, co by zrobić, by świat młody ratować. Tedy wkroczyły na salę biesiadną bóstw istoty niezaproszone - demony z trzewi ziemi, widziadła, mary jakoweś i wszelkie plugastwo. Zrazu bóstwa się oburzyły, jednak pomne, że sami je wygnali od siebie dawniej, pozwoliły zostać. Wszak jakby nie patrzeć, diabliki słabsze w mocach, lecz ich rodzeństwem były.

Wtedy śród harmidru przez te zgromadzenie robionego, do Welesa, najwyższego boga, podszedł jeden z demonów, strojniej niż reszta ubrany. Był to jego dawny brat krwi, Imyr, pan krwi.
- Pomnij, Welesie kochany, nasze dawne pomysły i wysłuchaj - zaczął bezceremonialnie. - Z ludźmi problem macie, o Wyspy się pokłócili. Daj nam ostatni na morzu skrawek lądu, byśmy ich dwu pilnowali. Daj nam Ostatnią Ostałą, ominąć jej nie sposób, gdy się od Lodu do Traw płynie. My, których ludzie się boją, dopilnujemy, by na się nie skakali...
- Ni człowiek, ni bóg nie stanie się władcą Wyspy. Tak postanowion było i tak zostać musi na wieki - odparł Wodan.
- Nie godzi się, by Wyspa pustką stała! - jeden z bogów rzucił.
- My – rzucił nagle demon. – My nie jesteśmy ni bogami, ni ludźmi.




- Niech i tak się stanie!
I Wodan, choć przewidywał, że zły to pakt będzie, zgodził się. Bowiem żal miał, że brat jego z kompanią swą muszą pod ziemią bywać. Ledwo swe zdanie orzekł, już mu demony włócznię jego podały, by im wyjście na Ostatniej otworzył.

Ledwie się ostrze wbiło w grunt, okrzyki demony podniosły radosne. Wdzięczny Imyr oddał Wodanowi swe cztery córki, wszystkie demoniczne w charakterze, acz piękne, dzikie i niezaspokojone, biegłe w sztukach wielu. Po czym cały orszak się wycofał, by nowe miejsce objąć.

Nie przewidział jednak Władca Bogów, że otworzył wyjście nieszczęściom. Diablików powiem i innych więcej było jak samej wyspy! Część rozpanoszyła się po dusznych lasach Ostatniej, część w rzeki i jeziora wlazła, a niektóre... Na pozostałe lądy się rozpierzchły! Zapłakał Wodan, widząc, jak naiwnie bramę otworzył, lecz zaraz się otrząsnął - może, stwierdził, ludzie zajęci walką z widziadłami sobie wzajem dadzą spokój.

A Imyr zasiadywał dalej na tronie z kamienia, co dryfuje we wrzącej krwi, ukryty pod ziemią, acz patrzący przez Bramę na świat, który obejmował właśnie we władanie...

Tak moje dzieci kończy się Stara Waśń, którą znamy. Tak kończy się opowieść o braciach, co władali światem. Opowieść o naszych...

Ach, tak. Racja, zapomniałabym. Moja rola... Tak, stara Warma też ma coś do powiedzenia o sobie. Pamiętacie kawałek ziemi blisko Ostatniej, na którym się opamiętali bracia? Stanęła tam świątynia warowna, choć mała, gdzie co czas jakiś nowa niewiasta z rodziny Yngwyd się udaje, by bogom się oddać, historie głosić, wieszczyć i pilnować, by demony za Ostatnią się nie dostały. Nie zawsze się udaje, więc naprawdę chodzi o pieczę jeno, by losów Ostatniej pilnować.

A teraz pomyślcie... Po co zbieramy się? Po co o Ostatnią ludy na nowo walczą?
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez Em 2009-08-05 14:31:46
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
Na wiec o losach Ostatniej stanęły zastępy przedstawicieli trzech... Nie, dwóch ludów... A tam! Trzeci lud nie ma wiele głosu, ale też się pojawił.

Na dziś przedstawiam przybyłych członków Ludu Lodu z północy:

* Aghata Niezłomna z Ludu Lodu - wręcz nieodzowne dziecko ich patrona. Stanowcza i waleczna, reprezentuje większość ludów zamieszkałych na terenie Lodu. Pochodzi z rodziny idącej prostą linią od Gunnara Dzikusa.
* Marcus z Ludu Lodu - młodszy brat Aghaty, nieco mniej porywczy. Też dba o dobro Lodu.
* Thyrrus Kulawy z Ludu Lodu - mówi się, że powód przydomku zawdzięcza próbie porwania sobie kandydatki na żonę od Ludzi Traw. Bezlitosny, bezwzględny i okrutny, nienawidzi innych ludów poza Dziećmi Gunnara Dzikiego.

My - to wieczny lód. Siła zamknięta w zamrożonej potędze. Jesteśmy ludźmi hardymi i pomysłowymi - nasze życie jest ciężkie i często trzeba uciekać się do rozwiązań, na które inni by nie wpadli.
Właśnie, inni... Ludy Traw ze swoimi pustynnymi niewolnikami. Niegdyś odlegli i dziwni. Później partnerzy handlowi, których spotykaliśmy na ziemi neutralnej. Teraz... Nasi wrogowie. W wierze. W potędze. We wszystkim.
Nie wiadomo, kiedy rozpoczęła się walka o Wyspę. Kiedy ten mały skrawek lądu okazał się ostatnim, jaki może być przydatny. Wiemy jedno - będziemy walczyć. Przeciwko Ludziom Traw. Przeciwko ich pustynnym podnóżkom. Przeciwko mirażom Wyspy. Nawet przeciwko własnym bogom.
Inaczej zginiemy we własnym domu...


Tym sposobem powoli roztacza się krąg...
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez Em 2009-08-06 10:46:41
Offline
Profil
Wiadomość
Postów: 4991
Punkty: 0
Lud Lodu? oOoOo
oOoOoOo

Gosh.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
squirel napisał:
Lud Lodu? oOoOo
oOoOoOo

Gosh.


Nie, Squirel, nie o TEN Lud chodzi :P

Po prostu Lud Śniegu nie pasował.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
Dziś pora przedstawić połączone poselstwo Ludu Traw i Ludzi Pustyni, zamieszkujących kontynent południowy.

* Ignar z Ludu Traw - brat młodszy Agnara, władcy ziem Traw. Filozof i geograf. Skłonny do rozwiązań pokojowych lub zostawienia obecnego stanu rzeczy.
* Methor Boski z Ludu Traw - najwyższy kapłan Ludu Traw. Mimo pełnionej funkcji religijnej, jest świetnym wojownikiem.

Nie czujemy żalu do nikogo. Świat nie może być idealny - to domena bogów. Myśmy tylko prochem u ich stóp.
Lecz prochem myślącym, a to sprawia, że jesteśmy, kim jesteśmy. Lud Traw został najbardziej pobłogosławiony; dzięki naszemu przodkowi, który czcił bogów, nie musimy walczyć o przetrwanie na Lądzie Lodu czy cierpieć na Pustyni.
Ostatnia Wyspa to dla nas wspomnienie. Miejsce kultu. Najważniejszy punkt świata. Czy naprawdę istnieją tam demony, o których wiedzieliśmy tylko z legend? Cóż, jedni mówią, że tak. Inni, że to bujdy. Chcemy się tego dowiedzieć. Może nasi bogowie nie byli aż tak nieomylni...


* Milenia zwana Skromną - służąca Methora Boskiego, pochodząca z Ludu Pustyni. Szepcze się po kątach, że została wysłana, by walczyć na spotkaniu o prawa Ludu Pustyni do wolności.

Yngwyd Uciekinierka nie bez przyczyny zasługiwała na swe miano. Jednak nie można mówić o niej tylko źle - wszak przy dwóch rosłych mężach nie miała wiele do powiedzenia. A chciała być wolna, a nie skrępowana.
Czego ona nie chciała, myśmy dostali. Ona nie służyła swym braciom, lecz Lud Pustyni musi służyć w domach Ludu Traw lub żyć głęboko w swym królestwie, walcząc o każdy dzień, o każdą kroplę wody, o każdy skrawek cienia.
Czy kiedyś zaznamy spokoju?



Tym sposobem na scenę wkroczyła już część postaci. LARP dopiero na wiosnę, lecz podanie postaci już teraz ma swój cel - jeśli ktoś chce, może je współtworzyć po części. Oczywiście, reszta dostanie gotowe, w pełni ukształtowane.
Pozostały do opisania jeszcze 4 postacie... Albo 5, zależy od zaciekawienia tematem.
Offline
Profil
Wiadomość
Odpowiedz
[1-10] [11-19] »