* * *
Józef Kaliński, młody policjant z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie mocniej owinął się kurtką gdy przekraczał próg lubelskiej bazyliki. Przed oczami zatańczyły mu kolorowe punkciki, nim oczy przyzwyczaiły się do panującej w kościele ciemności, a chłód, chwilowo stłumiony przez świecące na zewnątrz słońce, powrócił ze zdwojoną siłą. Na miejscu, w jednej z bocznych kaplic, pracowali już technicy. Był też prokurator – niski, ogorzały człowiek, surowo zerkający na nadchodzącego zza prostokątnych okularów. To nie wróżyło dobrze. Kradzież relikwii to poważna sprawa i raz dwa wieść rozniesie się po Polsce, zwłaszcza, że na placu przed budynkiem zebrała się już spora gromadka gapiów. Za chwilę przyjadą z Dziennika Wschodniego i radia, a to oznaczało że będą pracować pod presją czasu i lokalnych władyków, patrzących im na ręce na każdym kroku. Kaliński zdusił przekleństwo i, zakładając ochraniacze na buty oraz lateksowe rękawiczki, przekroczył granicę wyznaczoną przez stalową bramkę prowadzącą do wnętrza bocznej nawy.
* * *
Sztab kryzysowy – tak bowiem nazwano grupę ludzi szwendających się po sali konferencyjnej, na szybko przystosowanej w Ratuszu do potrzeb toczącego się śledztwa – pracował niestrudzenie dzień i noc. Fruwające wszędzie papierzyska, kilka biurek i starych komputerów, tablice korkowe i stosy akt sprawiały, że spore pomieszczenie wydawało się ciasne i duszne. Brakowało chyba tylko wielkich wentylatorów, aby nadać jej klimat jak z amerykańskich opowieści o policjantach. Kilka minut wcześniej zakończyła się konferencja prasowa, podczas której prokurator Andrzej Halszko przekazał światu marne wyniki dotychczasowego śledztwa. Był zdenerwowany. Dziennikarze zarzucali sztabowi opieszałość, jak do tej pory, poza nikłymi poszlakami i zatrzymaniem kilku drobnych złodziejaszków którzy i tak nie mieli nic wspólnego ze zniknięciem relikwii, nie udało się bowiem natrafić choćby na cień bandytów, którzy obrabowali bazylikę. Brawurowa kradzież była na ustach wszystkich, nic więc dziwnego, że Andrzej czuł się nieco osaczony obecnością wszystkich dygnitarzy kościelnych i polityków z ratusza. ‘Karcer’ – osobną salkę odciętą od reszty tylko dwumetrową kuloodporną szybą, zamieszkiwali zatrzymani, a tuż przy wejściu w okolicach ustawionych tam ławek, kręcili się świadkowie, których jeszcze należało przesłuchać.
Zbliżał się moment zebrania, podczas którego sztab miał podsumować niemalże tygodniową pracę i dotychczasowe ustalenia w śledztwie, a Andrzej miał szczerą nadzieję, że spotkanie to pozwoli im w końcu ruszyć do przodu. Zdezelowany budzik na biurku Kalińskiego rozwrzeszczał się bezecnie kiedy wybiła 18:00, a sztab powoli zbierał się w centrum sali konferencyjnej, gdzie – jak głosiła plotka – miejsca było najwięcej. Kiedy wszyscy obecni na miejscu z racji toczącego się dochodzenia, z racji nacisku kurii i z racji nacisku prezydenta miasta, zdawali się przybyć, prokurator Halszko wziął głęboki oddech i wystąpił na środek zgromadzenia. Za 5 godzin czekało ich spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa i Komendy Głównej, na którym przedstawić mieli wyniki toczącego się już od tygodnia, priorytetowego, śledztwa. I wskazać winnego.
Moi drodzy,
Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem zmajstrowania Bardzo Nietypowego LARPa i oto jest – prawie gotów, jeszcze tylko kilka ostatnich pociągnięć pędzla. Zdradzę tylko, że inspirowałam się grami symulacyjnymi, opartymi na metodologii ANACAPA (jest to metodologia w zasadzie szkoleniowa, ale moim zdaniem świetnie nadaje się na LARPa), historią miasta Lublina oraz, powieściami pewnego pisarza. :-)
LARP jest nietypowy i trochę mi tak na raz trudno wytłumaczyć na czym owa nietypowość polega, więc zrobię to w myślnikach, w których będę mogła podsumować wszystko w jasnej i klarownej formie:
- gra przeznaczona jest dla 10 graczy, w tym 4 kobiet i 6 mężczyzn. Jest możliwość przełączenia, w razie konieczności, jednej żeńskiej postaci w tryb męski,
- rozgrywka będzie trwała około 5 godzin,
- czas i miejsce akcji: luty 1991, Lublin,
- kostiumy nie są wymagane, gdyż bardzo podobne są do ubrań, które nosimy na co dzień,
- gracze wcielają się w członków tzw. ‘Sztabu Kryzysowego’, powołanego w celu przeprowadzenia dochodzenia związanego z brawurową kradzieżą relikwii Krzyża Świętego, która w 1991 wstrząsnęła Lublinem,
- gra jest tylko częściowo LARPem – istnieją tam postacie z własną biografią i stosunkiem do siebie nawzajem, tym niemniej całkowicie pozbawiona jest elementu intrygowania i knucia przeciwko sobie. Potraktujcie to jak eksperyment, gdyż gra owa eksperymentem zdecydowanie jest,
- gra jest w 100% kooperacyjna. Bardzo istotna jest w niej współpraca, obieg informacji, wspólna burza mózgów, zbiorowa pomysłowość, etc.
- jest to gra detektywistyczna w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeśli zastanawialiście się kiedyś jak wygląda prawdziwe dochodzenie, to to co chciałam Wam zaoferować jest najbliższe prawdziwemu śledztwu, w uproszczonej na potrzeby gry, formie. A więc biorąc udział w niniejszym LARPie można od podstaw poznać podstawy pracy, filozofii i indukcyjnego sposobu myślenia, śledczych. Do tego dołożony jest element odgrywania ról, żeby był większy fun,
- LARP przeznaczony jest:
* dla osób, które lubią rozgryzać zagadki i stawiać hipotezy co do prawdziwego przebiegu wydarzeń. Wiem, że nie jest to co Grimuar lubi najbardziej, ale chyba nigdy nie próbowaliśmy. Może okazać się, że Wam się spodoba,
* dla tych, którzy lubią współpracować z innymi, gdyż bez współpracy i kooperacji gra się nie uda. Trochę pewnie trudno będzie pozbyć się standardowej na naszych LARPach podejrzliwości i poszukiwania wrogów, tym niemniej sygnalizuję, że w tym przypadku nie będzie to konieczne,
* dla wszystkich którzy chcieliby spróbować czegoś nowego – w końcu to tylko 5 godzin i można zaryzykować, co nie?
* a także dla tych – tutaj rzeknę tajemniczo, żeby nie zdradzić za dużo – którzy lubią wyzwania związane ze zjawiskami, które zazwyczaj na naszych LARPach nie są obecne,
* mam nadzieję, że uda mi się niniejszym LARPem zachęcić także do gry osoby, które zazwyczaj nie biorą udziału w LARPach.
POSTACIE do rozdania:
1. prokurator Andrzej Halszko – prokurator prowadzący dochodzenie w sprawie kradzieży relikwii
2. aspirant Józef Kaliński – młody policjant, pracujący nad sprawą kradzieży relikwii
3. sierżant Monika Wawrzyniec – niezwykle utalentowana asystentka Kalińskiego
4. redaktor Karolina Węgorz – dziennikarka Dziennika Wschodniego
5. przeor Justyn – przełożony domu zakonnego Dominikanów
6. brat Kryspin – przedstawiciel Kurii
7. Marta Kołakowska – przewodnicząca Rady Miasta Lublina
8. Jan Gąbka – lokalny złodziejaszek, informator policji
9. Aleksander Moniuszko – specjalista d.s. sztuki i kultury sakralnej, oraz kradzieży dzieł sztuki i relikwii
10. Bogdan Szybert – nauczyciel, znawca historii bazyliki i relikwii Świętego Krzyża
LARP odbędzie się, kiedy zbiorą się chętni gracze. Nad miejscem i wystrojem popracujemy wspólnie. Odwagi! :-)
Ach, byłabym zapomniała. Chętni Gracze niechaj będą przygotowani na to, że zanim LARP się odbędzie zaproszę Ich - w ramach przygotowań - na króciutką wycieczkę z przewodnikiem. :-)
EDIT:
GRACZE
1. Krzaczek
2. Laszluś
3. Ayamek
4. Biołasek
5. MarcoReqam
6. Mr.Lejksfiś
7. Braidusia
8. AndrzejekB
9. Nowicjuszka MarcoReqama
10. Draqś