Dwa słowa:
Większość straszonych była w wieku podstawówkowym. Te na ogół się bały. Szczególnie dziewczynki - piszczały jak na koncercie. Były wyjątki agresywne(u mnie próby butowania po rękach i po głowie - no ale co innego robić z czołgającym się zombie?) oraz nieklimatyczne.
Młodzież gimnazjalna/licealna to raczej na helołinowe disko przyszła.
Dzieci momentami bały się iść dalej. Z niektórymi grupkami szli opiekunowie, więc były odważniejsze. Jedno stadko bez opiekuna "zacięło się" i nie było w stanie przejść koło chłopaka z piłą. Nie wiem, jak przy pozostałych stanowiskach.
Dużo radochy było z czajeniem się w strasznym pomieszczeniu przed straszeniem właściwym. Zaglądały ciekawskie dzieci, ciekawscy rodzice. Hmm, młodzież w celach towarzyskich też próbowała (no bo ciemno i żywego ducha nie ma... móóóóózg!).
Trochę za jasno było w środku, choć wytwornica dymu ratowała sytuację.
Imho niski budżet i kiepskie zaopatrzenie jak na burżujską szkołę. Np. brak przedłużacza -> zasilacz wetknięty prosto w gniazdko w ciasnym przejściu -> wyrwane ze ściany gniazdko. Na szczęście Śmierć zadbała, żeby nikt nie zginął

.
Personel szkoły czuł bluesa i nie kropił wodą święconą a panie sprzątaczki nie goniły za kapiącą krew.
Zdjęcia to raczej rodzice robili, na stronie szkoły może coś będzie.
Braids?