Regulamin 
Profil
Wyszukaj
Idź do strony:
Odpowiedz
Neil Gaiman
Postów: 4991
Punkty: 0
Co może wyjść z połączenia popkulturowego kiczu, fantasy, grozy, urban legends, Shakespeare'a i mitologii różnych kultur, dzięki wykładowcy uniwersyteckiemu i jednemu z "najwybitniejszych żyjących pisarzy postmodernizmu" (za Dictionary of Literary Biography)? Nie wiem, ale dla mnie boskie! ;-)
Neil Gaiman jest nie tylko pisarzem fantastyki, ale też autorem scenariuszy filmowych (MirrorMask, Neverwhere) i komiksowych (Sandman).
W swojej czytarskiej karierze miałam okazję poznać część komiksów spod szyldu Sandmana, oba wymienione powyżej filmy i powieści: Koralina (horrorek nie-do-końca-dla-dzieci), Nigdziebądź (Londyn! a nawet dwa Londyny), Amerykańscy Bogowie (coś w stylu bardzo amerykanocentrycznej powieści mitologicznej) i Chłopaki Anansiego (jakby kontynuacja Amerykańskich Bogów). Poluję i czytam dalej, bo warto.

Czytaliście coś Gaimana? Jeśli nie - polecam. Najlepiej zaczynać od Nigdziebądzia, jest najlżejszy ze wszystkich wymienionych, najmniej hermetyczny, być może dlatego, że Gaiman zadbał o to, żeby był bardzo "europejski", czego nie można powiedzieć o pozostałych jego książkach (przynajmniej tych, które czytałam). Czytając Nigdziebądź odnosi się wrażenie, że obserwuje się jakiegoś wielkiego, zrobionego z rozmachem, fabularyzowanego LARPa. Komiksy z kolei są bardziej w klimacie grozy, erudycyjne (no może przesadziłam, ale nawiązania literackie i mitologiczne w nich są niesłuchanie bystre i efektowne), a filmy (o MirrorMask, dysponuję, anyone?), w warstwie fabularnej są raczej mierne, ale w warstwie "graficznej" rzucają na kolana.

No? No? Co Wy na to? :-)
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Pustula
Skąd: z importu
Postów: 397
Punkty: 877
Czytałem jego współdzieło z Pratchettem czyli Dobry Omen. Średnio mi przypadł, ale doczytałem do końca czyli nie było takie najgorsze. Ale właśnie pobieram inne książki i zweryfikuję jeszcze swoje zdanie.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Erosio
Postów: 428
Punkty: 1048
Przeczytałam właśnie "Amerykańskich Bogów". Smaczne. Byłam chora i bolały mnie oczy, a mimo to, zapewniam, siedziałam zagłębiona w kolejnych zdaniach, jakby od tego zależała moja przyszłość.

Cień siedzi w więzieniu i odlicza dni do końca wyroku. Zgodnie jednak z zasadą: "Jeśli chcesz, żeby coś ci nie wyszło - zaplanuj to" - Cień musi przygotować się na kilka rozczarowań w swoim życiu. Czeka go też nowa praca u boku niezwykłego chlebodawcy.

Książka czaruje przede wszystkim niezwykle zgrabnym splataniem wątków fantastycznych, by nie rzecz mitologicznych, i rzeczywistych. Dzięki temu unika infantylnej bajkowości i równie niedojrzałego "przymykania oka w kierunku czytelnika". Różne płaszczyzny wzbogacają, a nie spłycają.
Napisana jest elegancko, leży jak dobrze skrojone ubranie. Żadnych tam wymyślnych epitetów, barokowych zdań, a jednak w tej surowości sporo siły.
Fabuła przemyślana, wszystkie elementy pasują, intrygują. Akcja toczy sie logicznie, pobudza wyobraźnię, pamięć, każe kojarzyć fakty: nie proponuje taniej rozrywki, ale też nie nudzi. Bohaterowie z racji choćby tego, kim są, to postacie niebanalne: nie są tylko figurkami wypowiadającymi swoje kwestie, suflerami autora, marionetkami w rękach pisarza.
I jeszcze jedną wartościową rzecz można w "Amerykańskich Bogach" znaleźć - refleksję nad życiem człowieka, narodu, Boga. Inteligentne pytania na temat natury wiary.

I choć można się nie zgodzić, to przeczytać warto.
"Idiotyzm nie jest chorobą zakaźną. Chociaż. Jeśli trzymasz się bandy idiotów, to na pewno sam też zdurniejesz"
Offline
Profil
Wiadomość
Postów: 4991
Punkty: 0
Elfica: jeśli Ci się spodobali "Amerykańscy", sięgnij po "Chłopaków Anansiego". To niejako kontynuacja "Amerykańskich". IMHO lepsza nawet.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Otchłań demencji...
Postów: 794
Punkty: 1757
Zaznaczę na wstępie, ze jestem totalnym fan boyem Neila, i gdyby nie to, ze ostatnimi czasy bardzo mało czytam i kiepsko u mnie z gotówka, to na pewno kupowałbym sobie kolejne tomy opowiadań - z tego względu moja ocena może być co najmniej stronnicza. :sword2:

squirel napisał:
Elfica: jeśli Ci się spodobali "Amerykańscy", sięgnij po "Chłopaków Anansiego". To niejako kontynuacja "Amerykańskich". IMHO lepsza nawet.


W mym od czuciu, "Bogowie" są lepsi - "Chłopaki" są dużo lżejsi w odbiorze, ale tez bardziej "płascy" - od "bogów nie mogłem się oderwać, "Chłopaków" czytałem w wolnych chwilach. Ale choćby to, ze siadłem i przeczytałem to znaczy, ze obie książki są naprawdę tego warte - Beata sama wam może powiedzieć że naprawdę ciężko mnie przekonać do czytania prozy. :D

Offline
Profil
Wiadomość
Pustula
Postów: 308
Punkty: 708
Litwin napisał:

W mym od czuciu, "Bogowie" są lepsi - "Chłopaki" są dużo lżejsi w odbiorze, ale tez bardziej "płascy" - od "bogów nie mogłem się oderwać, "Chłopaków" czytałem w wolnych chwilach.


Zgadzam się.

Pamiętam też świetne opowiadanie, w którym występują Cień i Grendel, "Władca górskiej doliny', ostatnie w zbiorze "Rzeczy ulotne". Dla wszystkich fanów "Amerykańskich bogów" rzecz obowiązkowa.

"Sandman" miał wzloty i upadki, mi troszkę bardziej podchodzi "Lucyfer" Carey'a. Przy czym nigdy by go nie było, gdyby nie "Sandman", tak więc na pewno seria Gaimana jest dziełem ważniejszym.

Aha, gdzieś już o tym pisałem, ale IMHO całkiem niezła jest ekranizacja "Gwiezdnego pyłu", dobrze się na niej bawiłem. "Koraliny" nie oglądałem, ale książka szczerze mówiąc mnie nie zachwyciła - może jednak jest ona trochę bardziej dla dzieci. Z drugiej strony zajawki filmu wyglądają fajnie, szczególnie dla takiego fana "Miasteczka Hallowen" jak ja.
Out of the night that covers me,
Black as the pit from pole to pole,
I thank whatever gods may be
For my unconquerable soul.
Offline
Profil
Wiadomość
Papula
Postów: 23
Punkty: 46
Koralina dla dzieci??? Ja się bałam jak cholera!!!
To jedna z najlepszych książek jakie czytałam, może dlatego, że tak bardzo lubię Alicję w Krainie Czarów <btw - dlaczego nie przetłumaczono tego na Krainę Dziwów, to mnie dziwi>
Może trzeba mieć w sobie coś z dziecka, żeby wejść w ten świat. Ja mam. Być może dlatego Koralina zachwyciła mnie, urzekła, przestraszyła.
Wciąż mam dreszcze patrząc w mroku w lustro, a jednocześnie czekam, żeby coś tam zobaczyć - wejście dalej, gdzie indziej, do świata łudząco podobnego do naszego, a tak różnego w swych onirycznych deformacjach.
Offline
Profil
Wiadomość
Pustula
Postów: 308
Punkty: 708
[quote=Sonechka]Koralina dla dzieci??? Ja się bałam jak cholera!!!
[quote]

Większość nagród zdobyta przez Koraline, to nagrody za utwór dla "young readers". Jest też, oprócz "The Graveyard Book", główną powieścią promowaną na oficjalnej stronie Gaimana dla młodych czytelników.

Z baśni dla dorosłych bardzo sobię cenię i gorąco polecam "Księgę rzeczy utraconych" Johna Connolly'ego, bardzo utalentowanego twórcy na co dzień zajmującego się czarnym kryminałem i horrorem.

A jeżeli chodzi o strach, to dla mnie najbardziej traumatyczną lekturą była taka baśń Andersena "O dziewczynce, która podeptała chleb". Do tej pory pamiętam opis dziewczynki w Piekle.
Out of the night that covers me,
Black as the pit from pole to pole,
I thank whatever gods may be
For my unconquerable soul.
Offline
Profil
Wiadomość
Papula
Postów: 23
Punkty: 46
To może ja lepiej nie będę tego czytać:P
Do tej pory pamiętam motyw uciętego palca z jakiejś bajki chyba braci Grimm.
Offline
Profil
Wiadomość
Postów: 4991
Punkty: 0
No tak, imho Koralina też ma to coś, co wbija w ziemię. Nie przypominam sobie wprawdzie *strachu*, kiedy czytałam, ale na pewno przypominam sobie takie zimne, nieprzyjemne wrażenie, że wszystko poza pomieszczeniem w którym się znajduję jest czarno-białe i lodowatozimne.

Na Księgę cmentarną zasadzam się już od jakiegoś czasu i ciągle coś niestety wskakuje przed nią w kolejkę.
Offline
Profil
Wiadomość
Odpowiedz