
Telefon w Leżu zadzwonił siedem razy nim zaspany ktoś w końcu zlitował się nad podrygującą słuchawką i chrapliwym, nie do końca kumatym głosem, wymruczał do jej wnętrza półprzytomne „haaalo?”. Po drugiej stronie słychać było jedynie dziwne trzaski i zakłócenia, delikwent więc raz jeszcze, zastanawiając się czy szumy dochodzą z wnętrza jego głowy czy może raczej pustego żołądka, wymruczał znacznie mniej cierpliwe „halo”. I wtedy właśnie, tuż przed tym jak odezwał się natrętny dźwięk systemowy zakończonej rozmowy, niewinny dziewczęcy głosik oznajmił:
„- 67 dni....”
* * *
Wiemy, że jeszcze daleko. Wiemy, że w tym czasie wiele się może wydarzyć. Ale podjęliśmy decyzję i nie zamierzamy jej odwoływać. Chcemy, abyście dowiedzieli się pierwsi.
Mamy warunki - miejsce, wielki parkiet do tańców i hulanek, wyśmienite nagłośnienie, szeroki wieloosobowy taras, dużą kuchnię i przyjaznych, sympatycznych sąsiadów, który bez mrugnięcia okiem znoszą nasze harce.
Kontynuując ubiegłoroczną sylwestrową tradycję ostatniego wieczoru 2009 roku przyjmiemy w progi nasze wszystkich tych, którzy planów na ten niezwykły wieczór nie mają, którzy chcą się pobawić w większym towarzystwie, tych, którzy się nudzą, którzy mają ochotę pogadać, potańczyć, wypić o północy szampana na tarasie, którzy chcą się zobaczyć z nami lub ze sobą nawzajem, Grimuarytów przeszłych, przyszłych i teraźniejszych, oraz ich przyjaciół, rodzeństwo, sympatie i małżonków. Będziemy wdzięczni za wpisanie Loży Sylwestrowej do terminarza i za skorzystanie z zaproszenia, jeśli tylko wiać będą pomyślne wiatry.
Przybądźcie. Impreza będzie, chyba żeby zawalił się świat. :-)
* * *

Zrzutka na plastikowe talerzyki, sztućce i kubeczki - 1 zł. Płatne na miejscu.
Obowiązkowo - przynieść jadło.
Alkohol i napoje we własnym zakresie.
Konieczne wcześniejsze potwierdzenie przybycia (PW, e-mail, GG), czas - do 30 grudnia.
:-*
squirel, Mori, Lashlo
squirel, Mori, Lashlo