Selket
|
|
Admin
Grimuar
Car Luxurians
Skąd: Gdynia Postów: 2747
Punkty: 9108
|
Nie wiem, czy powinnam zakładać temat niszczący magię kina... ale przecież chyba wszyscy i tak już wiedzą, jak się kręci dzisiaj filmy?...
Może, jeśli ktoś nie chce, to niech nie czyta tematu
Chociaż jednak myślałam, że tych efektów jest dzisiaj trochę mniej, okazuje się, że granie w filmach to dzisiaj straszna nuda siedzenia w greenboksie
Zniszczona magia kina
Macie też jakieś ciekawostki w tym temacie?
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Falkner
|
|
Skąd: Pesymistan Postów: 307
Punkty: 681
|
Jeśli o mnie chodzi to:
Nie jestem zaskoczony. Ani nic.
Ale.
Żałosne jest to, że im bardziej technologia wkracza do kina, im więcej daje możliwości, im więcej znosi ograniczeń - tym gorsze gnioty powstają.
Chodzi mi w głównej mierze o to, że co widzę zapowiedź filmu, to widzę to samo. Ponad 90% nowości to kalka. Zmienia się dekoracja dokoła głównego bohatera i (czasami) aktor który go odtwarza. A cała reszta taka sama.
Masowo zalewa się nas gó....em.
Dziś "sztuka" tworzenia filmu to w dużej mierze sztuka robienia trailerów i fajnych plakatów.
Ale plakat to ginąca sztuka. A trailery...
Trailery mnie złoszczą potwornie. Na palcach jednej ręki mogę policzyć te, które nie streszczają całego filmu. Tak straszliwie często "trailer = film w 3 min" że aż boję się je oglądać.
Konkludując: Technologia ssie. To ona pozwala iść na łatwiznę producentom. To przez nią nie ma potrzeby wymyślać czegoś nowego.
Bo wystarczy podstawić inne tło i zmienić nazwy własne. I już coś innego!
A że całość posysa? A co to ma za znaczenie? Ważne, że kina pełne...
Człowiek mierzący się z przeszkodą mierzy się z samym sobą.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
AndrzejB
|
|
Skąd: Wzgórze Postów: 731
Punkty: 1720
|
Jurku. Mam do tego kiedyś było lepiej dwa pytania:
Czy uważasz, że gdyby wrócić do animacji poklatkowej i rekwizytów, scenariusze automatycznie stałyby się lepsze?
Czy kręcone są złe filmy bo ludzie takie oglądają, czy może raczej ludzie oglądają złe filmy, bo takie są robione?
When you have eliminated the impossible, watch out for its vengeful friends.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Falkner
|
|
Skąd: Pesymistan Postów: 307
Punkty: 681
|
1) Pewnie nie. ALE gdyby nie było możliwości olśnienia widza technologicznymi fajerwerkami może starano by się zrobić to inaczej. Dla mnie sztandarowym przykładem tego właśnie był Avatar - gniot niesamowity. Ale dzięki efektom stał się legendą. Gdyby nie one, zginąłby z kretesem.
2) Kręci się nędzę, bo oglądamy nędzę. Gdyby bezmózgi tłum nie walił do kin na byle-co to by się byle czego nie kręciło. Kino to rynek, taki sam jak każdy. To popyt kształtuje podaż. A popyt na nędzę mamy ogromny. Dzieciaki się zachwycają niebieskimi ludzikami i mega-krajobrazami wykreowanymi cyfrowo. I wisi im, że fabuła jest pretekstowa, bohater płaski a napięcia tyle co w myszce Miki...
Człowiek mierzący się z przeszkodą mierzy się z samym sobą.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
|
|
|
Dobrze rozkminiony temat. Każdy ma tu rację. Kino zeszło na psy przez efekty komputerowe.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
AndrzejB
|
|
Skąd: Wzgórze Postów: 731
Punkty: 1720
|
"Avatar", mówisz. Ludzie poszli na niego z dokładnie tego samego powodu, z jakiego oglądali pociąg wjeżdżający na stację. Bo nowinka techniczna. Analogicznie z dźwiękiem czy kolorem. Najpierw wystarczało, że po prostu były i już waliły tłumy. Czy nazwiesz również ich bezmózgimi? (Wtedy również pojawiały się głosy, że niszczy się magię kina. W ogóle każdy co bardziej przełomowy wynalazek obwieszczany był końcem cywilizacji, społeczeństwa i świata, jaki znamy.)
Może szukasz dobrego kina w niewłaściwych miejscach? Bo niezłe filmy powstają. W coraz większej ilości.
Reszta jest tym, tamtym i siamtym.
When you have eliminated the impossible, watch out for its vengeful friends.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Excray
|
|
Skąd: z importu Postów: 397
Punkty: 877
|
Współczesne kino, proszę pana... To jest pustka... Pustka proszę, pana... Nic! Absolutnie nic. Załóżmy, proszę pana. Że jak aktor, proszę pana... Gra, nie?
Widziałem taką scenę kiedyś... Na przykład, no ja wiem? Na przykład zapala papierosa, nie? Proszę pana, zapala papierosa... I proszę pana patrzy tak: w prawo... Potem patrzy w lewo... Prosto... I nic... Dłużyzna proszę pana... To jest dłu... po prostu dłu... dłużyzna, proszę pana. Dłużyzna..
Proszę pana, siedzę sobie, proszę pana, w kinie... Pan rozumie... I tak patrzę sobie... siedzę se w kinie proszę pana... Normalnie... Patrzę, patrzę na to... No i aż mi się chce wyjść z... kina, proszę pana... I wychodzę...
I kto za to płaci? Pani płaci, Pan płaci.. Społeczeństwo.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Falkner
|
|
Skąd: Pesymistan Postów: 307
Punkty: 681
|
Andrzeju - właśnie to: nowinka TECHNICZNA. Wystarczyło. Sama technologia już zapełnia salę. Więc po co się jeszcze silić by dodać coś do niej? No i mamy Avatara - technologia i nic poza tym. Nawet gorzej - krzyczy się głośno, że to takie novum ;/ Szkoda, że ten kto to napisał nie czytał np "Nazywam się Joe" Poula Andersona. Może nie wypisywał by bzdur...
Ja nie powiedziałem ani nie napisałem nigdy i nigdzie, że dobre filmy nie powstają. Bo wiem, że to by była nieprawda. Niemniej proporcje są przerażające. Szkoda, że to co naprawdę coś wnosi to margines.
A co do dłużyzn Adamie - ja nie mam nic przeciwko dłużyznom per se. Gosia się nawet ze mnie podśmiewała, że lubię nudy. Bo lubię.
Widzieliście Drive?
Ten film to głównie dłużyzny. Uważam, że jest fantastyczny. Nie pamiętam niestety kto powiedział/napisał że:
wojna to ocean potwornej nudy przeplatanej chwilami czystego szaleństwa
ale miał niezaprzeczalną rację. I Drive właśnie to w fantastyczny sposób pokazuje. Nie o wojnę mi chodzi, ale o kontrast między nudną codziennością i tym, co codziennością już raczej dla nikogo nie jest. Te dłużyzny są tam niezbędne. One tworzą ten film.
I to bez technologicznych fajerwerków...
Człowiek mierzący się z przeszkodą mierzy się z samym sobą.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Selket
|
|
Admin
Grimuar
Car Luxurians
Skąd: Gdynia Postów: 2747
Punkty: 9108
|
Co do Avatara - zgodzę się z Andrzejem - to była nowinka i na tym jego superaśność polegała. Ludzie byli ciekawi efektów i wrażeń, treść była drugorzędna
Z drugiej strony - fakt, dzisiaj kino w dużej mierze robi się dla efektów, nie dla treści. Czasem fajnie pooglądać te efekty i powczuwać się w świat. Że tego jest przeładowanie - to też jest prawda. Widać to chociażby po ilości rimejków - niestety, zawala się je efektami a kompletnie obcina fabułę.
Ale też taka jest prawda, że są to filmy, o których jest głośno przez chwilę, ale w końcu giną i tak w tłumie takich samych.
Z kolei - my z Medem chodzimy do kina głównie na takie właśnie filmy (tzn. te, które nas zainteresują), bo jak na razie, musząc wybierać, to na dużym ekranie wolimy obejrzeć efekty  a filmy typu thriller polityczny możemy obejrzeć na małym
I to nie jest tak, że tylko słabe filmy efekciarskie się produkuje. Produkuje się różne, i lepsze i gorsze, tak samo jak i 30 lat temu, gdy efektów komputerowych nie było. Tylko, po pierwsze, o efekciarskich głośniej słychać, ale za to szybciej są zapominane. Po drugie - akurat ludzie lubujący fantastykę/sf/inne takie siłą rzeczy oglądają mnóstwo takich a nie innych filmów i dlatego głównie na efekciarstwo są skazani i je zauważają. Taka już kolej rzeczy, że skoro technika pozwala na takie super-efekty, to mamy zalew tego typu filmów. Ale powstaje przecież mnóstwo świetnych, zapadających w pamięć np. dramatów psychologicznych, thrillerów, filmów obyczajowych, ale po nie akurat wśród fantastów raczej rzadko się sięga.
Coś strasznie plączę i bełkoczę i nie wiem, czy w końcu wyraziłam jasno swoje myśli. na razie musi wystarczyć 
___________________ Ostatnio zmodyfikowany przez Selket 2014-03-07 00:52:51
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|
Excray
|
|
Skąd: z importu Postów: 397
Punkty: 877
|
A mi dłużyzny nie przeszkadzają. Tzn przeszkadzają ale nie akurat w tym kontekście pisałem. Po prostu Wasza dyskusja przypomniała mi ten dialog z Rejsu który powyżej przytoczyłem z drobną przeróbką.
|
Offline
|
Profil
Wiadomość
|
|