Zastanawiam się nad tym jakiś czas temu, a to czego dowiedziałem się wczoraj od Gwyn i dzisiaj z pierwszej (mailowej) ręki na temat Misterium Rodu Featherlove, znów rozgrzebało temat.
Kiedyś w najlepszym okresie potrafiliśmy grać nawet dwa LARPy w tygodniu, a ludzie i tak czuli niedosyt i z niecierpliwością czekali na następnego, popędzając wręcz twórców do pisania. Dzisiaj natomiast sytuacja się diametralnie odwróciła: mamy LARPy różnej maści i rozmiarów, a woli w narodzie brak. Coraz to słyszy się, że jakiś LARP nie wypalił, bo zabrakło graczy.
Jak myślicie, dlaczego się tak dzieje? Czy LARPowanie nie sprawia nam już frajdy? A może te nowe LARPy są do kitu? Gdzie tkwi problem i jak go można rozwiązać?
Ja nie wiem, jak było kiedyś. Osobiście czuję niedosyt, chętnie grałabym w więcej LARPów. Może to dlatego, że niewiele mam z nimi do czynienia i jeszcze mi się nie znudziły. Może to dlatego, że lubię takie zabawy. Może... Tych możliwości jest mnóstwo.
Ale co z innymi? Hm, znudzenie? Zmęczenie materiału? Wysokie wymagania? A może się przejadły?
a) może faktycznie, jesteśmy starymi, stetryczałymi ramolami i nie chce nam się tracić czasu na głupoty.
a' a to dziwne, bo zwykle ktoś poświęca jednak dużo więcej czasu, żeby je wymyślić, napisać i zorganizować. Poza tym jakoś znajdujemy czas na imprezy, wyjścia na piwo, ogniska...
Ech, nie wiem ja u Was, ale u nas w tej chwili brak jedynie LARPotfórców - i pomysłów na LARPy. [ale i tak nie jest tak źle, już na wrzesień jest jeden monastyrowy zapowiedziany, mój jeden na sierpień a drugi na listopad/grudzień (ten drugi to "Opętani.." a o pierwszym jeszcze pisać będę). ]
Hej, Heretyku! Masz ogień?!
Rzeczywistość budzi u mnie głęboki sprzeciw.
Całe szczęście, że rzeczywistość to coś, co przytrafia się innym.
Akashne, podejście do LARPów w Olsztynie jest co nieco różne od podejścia lublińskiego (co chyba miałaś już okazję zauważyć). Olsztyńskie LARPy niemal na pewno nie znalazłyby w Grimuarze odbiorców.
Co nie zmienia tego, że jest cholerny problem. Nie wiem z czego wynika, ale mnie niezmiernie dołuje to, że coraz mniej się chce. Do tej pory prowodyrami była "starszyzna klubu". Teraz nie ma takiego przykładu (tak ja to widzę), więc i młodzież nie ma z czym się "utożsamiać". Głupoty tu gadam, ale no cóż, po trochu tak to widzę.
Druga sprawa jest taka, że zaczyna działać to, co znam pod nazwą "syndrom ciężkiej dupy".
"Próbujecie uwolnić smoka z rąk kobiety? To nie powinno być na odwrót?"
Wybacz, Marku, ale nie rozumiem, co miałeś na myśli pisząc o Olsztyńskich LARPach. Te, w których dotąd brałam udział to: jeden terenowy (warhammerowy) - nie udany w sumie, Piekło i Szpada - które znalazłam właśnie tutaj, Róże Pogorzeliska (przepraszam, ciągle nie miałam czasu napisać recenzji! Ale podobało się i to bardzo!), teraz w sobotę będzie kolejny w terenie w klimatach Wiedźmina. Jest jeszcze "historia", która wypływa na wszystkich spotkaniach: sławetny Allenstern. I to tyle.
Hej, Heretyku! Masz ogień?!
Rzeczywistość budzi u mnie głęboki sprzeciw.
Całe szczęście, że rzeczywistość to coś, co przytrafia się innym.
Akashne, podejście do LARPów w Olsztynie jest co nieco różne od podejścia lublińskiego (co chyba miałaś już okazję zauważyć). Olsztyńskie LARPy niemal na pewno nie znalazłyby w Grimuarze odbiorców.
Tak samo warszawskie. Chociaż może to nie zależy tyle od regionu, ile od grup osób, które mają grać. Np. nie umiem sobie wyobrazić jednego nawet mini-LARPa z warszawskiego Paradoxu, ba, małego LARPika-spontana, w jakim grałam, dopiero zaczynając działać z ludźmi z W-wy. Są zbyt brutalne, zbyt nastawione na akcję i mechanikę.
Z drugiej strony tam nie wyjdą misterne plany, marzycielskie historie, knucie typowo myśleniowe (choć są chwalebne wyjątki osobowe, które by się w tym tez dobrze czuły) i podobne. No cóż, o gustach się nie dyskutuje.
Cóż, ja też nie pamiętam "starych, dobrych czasów", ale podejrzewam, że po prostu zabrakło, że tak to nazwę, ciągłości pokoleniowej. Kiedyś było mnóstwo osób, które znały ten rodzaj zabawy, interesowały się itd.; teraz mamy mnóstwo osób, które przychodzą na Klub chyba tylko wyłącznie w celach towarzyskich, i nie wykazują chęci do poznania czegoś nowego. Oczywiście mamy kilka chlubnych wyjątków, ale przyznajcie sami, że częściowo taka sytuacja właśnie zaszła. Częściowo to rozumiem, bo jak przyszłam na Klub, to nie miałam pojęcia, czym są LARPy i po co to w ogóle jest, i ogólnie była to dla mnie jakaś dziwaczna rozrywka dla no-life'ów, która na pewno nie jest fajna. Pewnie gdyby nie zapowiadana konwencja Snu nocy letniejw zeszłym roku, która do mnie bardzo przemówiła, oraz warsztaty Squirel, to bym się nie przełamała. Może też potrzebujemy trochę aktywnej propagandy, żeby ludzie chociaż spróbowali?
Smutne, naprawdę smutne, że kiedy się teraz pisze LARPa, nie można iść w rozbudowanie i epickość, bo trzeba pamiętać, że a) musi być mało postaci kobiecych, bo nie znajdziemy pań do grania, i b) teraz to już w ogóle musi być mało graczy, bo bywa, że i 15 się nie zbierze, choćby nie wiem co. Aż mi się odechciało w pewnym momencie pracy nad moim LARPem, bo nagle zrozumiałam, że takie właśnie kwestie nie pozwolą mi zrobić go tak, jak bym chciała - znów zgłosi się te kilka (tych samych, zawsze tych samych) osób, a reszta będzie udawała, że ogłoszenia nie są do nich.
"Nie ma żadnej drogi do szczęścia. To szczęście jest drogą." (Budda Siakjamuni)
Dzień dobry, newbie-larpowiczu. LARPy są piękną rozgrywką, która na pewno Ci się spodoba. Na początek dobra wiadomośc: niedługo rozgrywamy LARP X. Teraz wystarczy tylko, że:
- zapoznasz się z konwencją X-ową (przeczytaj n książek, obejrzyj k filmów);
- uszyjesz/kupisz/zorganizujesz sobie klimatyczny strój;
- weźmiesz udział w tworzeniu postaci (47-mio stronicowa historia postaci obowiązkowa!);
- przyjdziesz w określone miejsce, zapewne publiczne, nie wstydząc się dziwacznego stroju przed ludźmi;
- weźmiesz udział w nieprawdopodobnie skomplikowanej intrydze, która zawiera wątki mistyczno-ezoteryczno-nieeuklidesowo-osobisto-zbiorowo-
szaleńczo-transcendentalno-archiwumXowo-postmodernistyczno-kryminalne.
Widzisz, że to pros... EJ! Wracaj! WRACAJ! Nie uciekaj!!!
Ech.
(jeśli ktokolwiek czuje się dotknięty powyższym, może mnie wyzwać na pojedynek, albo zwyzywać, byle zwięźle, konkretnie i prywatnie, dziękuję)
___________________ Ostatnio zmodyfikowany przez AndrzejB 2009-06-16 11:43:39
When you have eliminated the impossible, watch out for its vengeful friends.