O Klubie  Spotkania 2003-2011  Artykuły  Regulamin 
Kategoria >  Recenzje > 
Data: 2007-07-07 11:38:18 Dodał: Słowik
Pirackie rzemiosło
recenzja filmu "Piraci z Karaibów: Na krańcu świata"

<img src=http://images.gildia.pl/_n_/film/filmy/potc3/poster-200.jpg align=left>Niespodziewane zwroty akcji, brawurowe pojedynki szermiercze, pełnokrwiste postaci i zapierające dech w piersi efekty specjalne &#8211; oto atuty trzeciej części &#8222;Piratów z Karaibów&#8221;. Czy &#8222;Na krańcu świata&#8221; przebije finansowy sukces &#8222;Klątwy Czarnej Perły&#8221; i &#8222;Skrzyni umarlaka&#8221;? Może się to okazać nie lada wyzwaniem, biorąc pod uwagę fakt, iż sama &#8222;Skrzynia...&#8221; przyniosła ponad miliard dolarów zysku.

Bez wątpienia &#8222;Na krańcu świata&#8221; stanie się przebojem sezonu. Dlaczego? Przede wszystkim film ten to typowe kino wakacyjne: lekkie, łatwe i przyjemne. Bohaterowie kreśleni grubą kreską, przywodzący na myśl postaci z komiksów, fabuła obfitująca w typowe dla konwencji płaszcza i szpady pościgi, pogonie oraz karkołomne pojedynki, okraszone efektownymi bitwami morskimi &#8211; każdy z widzów znajdzie dla siebie coś ciekawego. Ponadto do kin ruszyli liczni fani zawadiackiego pirata Jacka Sparrowa, który na trwałe zaskarbił sobie sympatię zarówno starszej, jak i młodszej publiczności, z niecierpliwością oczekującej na kolejną odsłonę jego przygód. Jeśli do tego wszystkiego dodamy rzetelną pracę armii specjalistów od marketingu i olbrzymi nakład finansowy włożony w realizację dzieła sygnowanego przez wytwórnię Disney, jednego z największych dostawców rozrywki popularnej i kina familijnego &#8211; musimy uznać, że film Gore&#8217;a Verbinsky&#8217;ego jeszcze przed premierą skazany był na sukces.

Część trzecia filmu rozwija wątki znane nam już z poprzednich odcinków cyklu. Will Turner, szukający sposobu na uwolnienie ze służby u Davy&#8217;ego Jonesa swego ojca oraz Elizabeth Swann, targana wyrzutami sumienia za śmierć Jacka Sparrowa w paszczy krakena, wspierani przez niegdysiejszego wroga, kapitana Hectora Barbossę i wierną załogę &#8222;Czarnej Perły&#8221;, wyruszają na ryzykowną wyprawę, mającą na celu uwolnienie Jacka z piekielnej otchłani i przywrócenie go do życia. Tymczasem ich przeciwnik, występujący w imieniu Anglii Lord Cutler Beckett, sprzymierzony z singapurskim korsarzem Sao Fengiem, mający na swe usługi &#8222;Latającego Holendra&#8221; i służącego Davy&#8217;emu Jonesowi przerażającego potwora morskiego, planuje zmieść z powierzchni ziemi pirackich władców i ostatnią ich twierdzę. Zbliża się chwila ostatecznego starcia, moment, gdy każdy z bohaterów będzie musiał podjąć decyzję, po której stronie się opowiedzieć.

Czekałam na ten film z niecierpliwością. Kilkakrotnie i z dużą przyjemnością oglądałam części poprzednie, nastawiając się na kolejną porcję świetnej rozrywki w tak lubianym przeze mnie klimacie, ostatecznie &#8222;Na krańcu świata&#8221; osobiście mnie zawiódł. Nie chodzi o to, że to zły film &#8211; zdjęcia są prześliczne, dialogi dopracowane, plenery, kostiumy i efekty specjalne robią niezapomniane wrażenie. Czegoś tu jednak brakuje... Może to kwestia olbrzymiej niespójności. Na długo w pamięci pozostają sceny, które dokumentnie burzą konwencję awanturniczej przygody. Masowe egzekucje piratów, sterty trupów wywożonych na wózkach i stracenie chłopca, któremu katowscy pachołkowie podstawiają beczkę, by mógł dosięgnąć pętli to obrazy zupełnie niepasujące do ogólnej wymowy dzieła, tym bardziej, że zaraz po nich następuje feeria żartów i zabawnych scenek. Takich momentów jest więcej i widz może mieć wrażenie, że twórcy filmu nie do końca wiedzieli, jaki efekt chcieli osiągnąć. Ponadto zwroty akcji, w częściach poprzednich będące atutem, tu stały się moim zdaniem zbyt szaleńcze, a przez to męczące. Chyba dopiero po kilku projekcjach filmu nadążę za wszystkimi pociętymi i zagmatwanymi wątkami... Chyba niezbyt na zdrowie dziełu Verbinsky&#8217;ego wyszło usilne dążenie do pozamykania wszystkich kwestii poruszonych w poprzednich odsłonach &#8222;Piratów...&#8221; Niektóre odwołania wydają się natrętne i wrzucone na siłę, by w sztuczny sposób podtrzymać łączność z wcześniejszymi przygodami (vide: pies ze &#8222;Skrzyni umarlaka&#8221;).

Czy warto obejrzeć ten film? Nie mogę dać jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Przede wszystkim daje się odczuć, że to film wyliczony na odbiorcę masowego, czego dało się uniknąć &#8222;Klątwie...&#8221; i po części &#8222;Skrzyni...&#8221; Wiele jest rzeczy, które z pewnością widzom przypadną do gustu (mi osobiście najbardziej podobały się kreacje Geoffrey&#8217;a Rusha jako kapitana Barbossy i Keitha Richardsa jako Teague&#8217;a Sparrowa), jednak ci, którzy nie widzieli poprzednich części, zanim wybiorą się do kina na &#8222;Na krańcu świata&#8221;, niech uważnie obejrzą &#8222;Klątwę Czarnej Perły&#8221; i &#8222;Skrzynię umarlaka&#8221;. Bez tego, niestety, ani rusz.

Małgorzata Sobczyk
___________________
Artykuł pierwotnie ukazał się w 188 numerze Głosu Ziemi Bychawskiej.
Aktualna ocena: -   Ilość głosów: 0
KOMENTARZE
dodaj komentarz
Profil
PL Zmień język
ENG English - ENG
PL Polski - PL