Menu wyjazdowo-bractwowe (a co, będę podawać

)
Śniadanko
Jajecznica:
* bierzesz 2-3 razy więcej jajek niż jest chłopa i niewiast łącznie
* gar na ogień stawiasz, smalec wrzuciwszy (byle nie za dużo, bo zupa jeno tłuszczowa wyjdzie)
* bierzesz kiełby ile tylko zgarniesz, pewnie i tak po nocnej uczcie została... kroić wszystkim każesz, wrzucać do gara poczynacie i smażycie. Jak żeście nie rzucali dnia uprzedniego w atakujących cebulą, i ją możecie skroić do gara
* wbijacie jaja, starając się, coby bez skorup powpadały
* mieszacie do skutku, potem co łaska do michy każdemu
Obiad
Litość Organizatorów:
* kto klucze ma i kuchnią zarządza, resztę wysyła po racje do Organizatorów, uprzednio podawszy im gar jeden pusty, wiadro, dzban, chusty, misy i cokolwiek inne, coby mogli przynieść wiktuały
* w tym czasie ognia doglądamy, duży robiąc, bo i trzeba będzie
* jeśli mamy dwa gary, sprawa prosta. Jeśli jeden gar, trudna. A jeśli trójnogów czy innego stania nie mamy, jeszcze gorzej. Ale sobie radzimy, bowiem dwa gary, stojak i trójnóg bractwo posiada
* pozostałych w obozie otroków i białki po wodę ślemy, jeśli zabrakło
* kiedy wszystko dopełznie, jeden gar na kaszę przeznaczasz, do połowy mu wodę lejesz, jak masz sól, to wodę solisz. Kiedy się będzie gotować, kaszy wsypiesz
* w drugim garze mięso się podsmaży, lecz je najpierw kroić trzeba. Otroków wyganiasz, co się chłopaki mają kręcić bez celu i podżerać. Białki i niewiasty tedy do pracy idą, krojąc mięso, siekąc cebulę i warzywa inne, z tymi czerwonymi okrągłymi na czele (swoją drogą, skąd one tutaj?)
* mięsiwo smażysz w wolnym garze, potem mu warzyw dorzucasz i albo tak je dusisz, albo wody lejesz i bardziej płynną papkę robisz. Woje głodne wszystko niemal zjedzą, a niewiasty po pracy też zadowolą się czymkolwiek
* nie zapomnij, że kasza musi się ugotować! Jeśli źle Ci mieszać, bo za gorąco nad ogniem, chłopu swemu podbierasz rękawicę bojową
* kiedy wszystko gotowe i nieprzypalone, nakładasz po kolei... albo zostawiasz łychy i niech się biją
(Na serio - mniej-więcej tak mnie uczono gotować w bractwie. I jakoś żyjemy ^^)