Kabaret się wyludniał, kiedy Tanatos Żałobnik skończył sprzątać garderobę. Ciała artystek, przykryte czarnym płótnem umieszczone zostały na niewielkim wózku zaparkowanym w zaułku tuż za rogiem Absyntu. Żałobnik pracował bez wytchnienia, w białym fartuchu i rękawicach, które szybko pokryły się szkarłatnymi zaciekami. Metaliczny smród krwi wzmagał się, lecz po krótkim czasie zastąpił go zapach maciejkowego specyfiku, którego Tanatos użył do usunięcia jej śladów. Dziwne miny Barona Cmentarnego, kiedy pracował jak w transie, nie umknęły uwadze zebranych: zdawało się, że Tanatos zadowolony był ze swego zajęcia, czasem tylko stawał nagle jak wryty, jakby ktoś nagle szepnął mu coś do ucha. Gogli nie zdjął ani na chwilę.
Kiedy praca dobiegła końca, Żałobnik rzucił na wózek ubabrane krwią odzienie, po czym nie odezwawszy się do nikogo słowem, pociągnął wehikuł w kierunku Zakątku Żałobników, znikając za rogiem. Zdawało się, że Absynt jakby odetchnął z ulgą...
I looked. I shall not look again.
For yet I see them pass.
The hollow faces of the drowned
In mist beyond the glass.
|