Sean Bean jako średniowieczny rycerz i Carice van Houten jako nekromantka w horrorze o przywracaniu zmarłych do życia podczas średniowiecznej epidemii dżumy. Czyż opis filmu nie może brzmieć bardziej zachęcająco? Znany z takich filmów jak “Creep”, “Severance” czy “Triangle” reżyser Christopher Smith opowiada nam o swoim ostatnim dziele zatytułowanym “Black Death”. Oj warto czekać, zwłaszcza w świetle tego, co Chris nam powiedział.
Właśnie zobaczyłem Celę 211, bardzo ciekawy i wciągający film hiszpański. Jest to historia młodego mężczyzny, który dostaje pracę jako strażnik więzienny, który mimo próśb ciężarnej żony idzie dzień wcześniej, aby zobaczyć swoje miejsce pracy. W trakcie oprowadzania po bloku następuje wypadek. Strażnicy zostawiają nowego kolegę w pustej celi, żeby pójść po lekarza. W międzyczasie wybucha bunt więźniów.
Warto poświęcić 1h 45m. Naprawdę warto. Co prawda w kilku momentach można przewidzieć niektóre wydarzenia, ale to i tak nie psuje oglądania. Jak ktoś zainteresowany to mogę jakoś podrzucić za kilka dni.
___________________ Ostatnio zmodyfikowany przez umli 2010-04-30 22:42:38
Chyba cyberpunkowego... chyba, że o czymś zapomniałam.
Mówiłam o "Strange Days", najbardziej odpowiadającemu klimatem do "CP" filmu, jaki kiedykolwiek udało mi się zobaczyć.
Wielkie miasto, nocne życie, drogie bary i podrzędne speluny, styl ponad treścią, grube ryby i skorumpowani gliniarze, podżegający tłum muzycy, toksyczne i rujnujące życie uzależnienia, piękne kobiety bez zasad moralnych i faceci w krawatach, na które ich nie stać oraz świat w przededniu rewolucji, która może go całkowicie zniszczyć.
Obejrzyjcie, bo warto.
Film z 1995 roku, a wtedy wszystko było lepsze ;]
W rolach głównych Ralph Fiennes i Angela Bassett. Poza nimi zobaczycie też Juliette Lewis i Michaela Wincott'a.
___
P.S.1. Dla odświeżenia pamięci - ten ostatni, to jeden z aktorów specjalizujących się w rolach zimnych drani :] był świetnym Rochefortem w "Trzech Muszkieterach", kapitanem kosmicznych piratów w "Obcym 4" i głównym szwarc-charakterem w "Kruku", w pierwszej części. Warto, choćby dla niego samego, hehe.
P.S.2. No i dla piosenki w nocnym klubie, zaśpiewanej przez Juliette Lewis w złotej, przykrótkiej sukience. Ale linka nie wrzucę, bo nie chcę Wam spoilować, obejrzyjcie cały film.
Człowiek o wąskich horyzontach lepiej widzi to co przed nim.