Regulamin 
Profil
Wyszukaj
Idź do strony:
Odpowiedz
Dia de los Muertos
Grimuar
Moderator
Crusta
Skąd: Niflheimr
Postów: 1784
Punkty: 3984
Squirel - niestety, będziecie je "tylko" opowiadać... Ale... :twisted:

W ramach sprostowania: pomiędzy opowieściami będzie się toczyła normalna akcja.

Słowiku - już bardzo niedługo otworzymy zapisy, mam nadzieję że skompletujemy pełną obsadę w jakimś sensownym czasie - koperty chciałam rozdać w okolicach września, jeśli zdążymy.
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez gwyn_blath 2009-08-18 20:17:35
"Nie ma żadnej drogi do szczęścia. To szczęście jest drogą." (Budda Siakjamuni)

Unhallowed Metropolis
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
Czekam z niecierpliwością... I coraz większą chęcią... Wciąż jednak wołając Viva la vida!
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Crusta
Skąd: ż daleka
Postów: 1445
Punkty: 3020
Czy ktoś z Was gglał już słowo Calavera? ;)

Sześć opowieści, dziesięciu+ graczy... opowieści kilku osób, czy może nie każdy będzie mógł się wypowiedzieć? :search:
"Próbujecie uwolnić smoka z rąk kobiety? To nie powinno być na odwrót?"
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Moderator
Crusta
Skąd: Niflheimr
Postów: 1784
Punkty: 3984
Marco - pragnę zauważyć, że liczba mówców została jasno określona.
"Nie ma żadnej drogi do szczęścia. To szczęście jest drogą." (Budda Siakjamuni)

Unhallowed Metropolis
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Crusta
Skąd: ż daleka
Postów: 1445
Punkty: 3020
Gwyn - i tak wietrzę tutaj jakiś podstęp. Taki już jestem :)
"Próbujecie uwolnić smoka z rąk kobiety? To nie powinno być na odwrót?"
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Moderator
Crusta
Skąd: Niflheimr
Postów: 1784
Punkty: 3984
Marco, gdybyśmy wystąpili przeciwko jasno określonemu faktowi to nie byłby to podstęp, a bezczelne oszustwo. Liczb nie oszukasz, więc zaprzestań jałowych rozmyślań. :P

Zmartwiły mnie wieści o tym, że sala w Grzesiu może być niedostępna. Było to nasze wymarzone, idealne miejsce na ten event, więc mnie to bardzo zaniepokoiło. Nie martwcie się jednak - już wymyśliliśmy alternatywę, która powinna być dostępna bez jakichś ogromnych problemów, a która również spełnia nasze wymagania :]

A już za kilka godzin...
___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez gwyn_blath 2009-08-19 01:13:11
"Nie ma żadnej drogi do szczęścia. To szczęście jest drogą." (Budda Siakjamuni)

Unhallowed Metropolis
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Ulcus
Skąd: Chełm/Lublin/reszta świata
Postów: 1081
Punkty: 2317
Marco REqam napisał:
Czy ktoś z Was gglał już słowo Calavera? ;)


Jak dotąd tylko pamiętałam, że La Catrina to jedno z meksykańskich imion Śmierci :]
Offline
Profil
Wiadomość
Postów: 4991
Punkty: 0
Do końca listopada to tę salę zdążą już 2x wyremontować po zalaniu.
Offline
Profil
Wiadomość
Grimuar
Moderator
Ulcus
Skąd: Omicron Theta
Postów: 604
Punkty: 1457
Łomot ziemi o trumnę był jedynym dźwiękiem, jaki rozlegał się dookoła. Nawet ptaki, zazwyczaj wesoło śpiewające wśród gałęzi, tego dnia siedziały na nich w milczeniu obserwując całą scenę. Dzień był gorący i duszny. Zupełnie nieodpowiedni. Jakby nawet niebo nie chciało zapłakać nad śmiercią bezbronnej istoty.

Wreszcie, po czasie, który dla zgromadzonych wydawał się wiecznością, mogiła została przykryta wieńcami. Piękne, kolorowe kwiaty na szarej, brudnej glebie, która ukryła trumnę przed oczami pogrążonych w smutku gości. Młoda Isobel nareszcie odnalazła spokój. Wieczny spokój w cichym, ciemnym grobie, pochowana obok swojej matki, ojca, ciotki, dziadka...

Przed pięknym, świeżo co postawionym krzyżem stały cztery postacie odziane w czerń. Babka pochowanej, signora Calavera, niemal padła na kolana zanosząc się szlochem. Wydawało się, że łzy, niczym rwące strumienie rzeźbią na jej twarzy coraz to nowe bruzdy. Jej dłonie mimowolnie zacisnęły się na ziemi, która ledwo co przykryła jej wnuczkę, a ona sama nie była w stanie wydobyć z siebie nawet szlochu. Z tyłu w milczeniu stali jej syn i druga wnuczka - wuj i kuzynka nieszczęsnej dziewczyny. Jego twarz przypominała wyciosaną z kamienia rzeźbę - jej natomiast smutną, delikatną twarz porcelanowej laleczki. Za nimi, z pochyloną głową stała druga starsza kobieta, przyjaciółka rodziny.

Isobel! Isobel Hargreaves!


Młoda dziewczyna, o której mówiły plotki; piękna sierota, którą widzieli jedynie nieliczni. Przez całe życie ukryta w murach domostwa Calavera pod opieką babki, która sprawowała pieczę nad niebywale chorowitą wnuczką. Większość z zebranych nigdy nie widziała jej twarzy na oczy. Pewnym jest, że nikt już więcej tego nie zrobi. Isobel Hargreaves spoczywała w grobie.

"Signora Calavera, tak bardzo mi przykro..."

Piękna, elegancka dama podeszła do starszej kobiety i pomogła jej wstać. Cichym szeptem złożyła kondolencje. Za nią stali jej mąż i pasierb - sąsiedzi z pobliskiej Posiadłości Fairfax. Po nich podchodzili następni, w niemal niekończącym się czarnym, żałobnym korowodzie...

Z dala od tłumu przystanął dziwacznie ubrany mężczyzna. Obrzucił spojrzeniem groby, w których spoczywali członkowie rodziny Calavera, po czym zanucił pod nosem jakąś sobie tylko znaną melodię. Zerwał się wiatr. Nieznajomy przytrzymał kapelusz i po raz ostatni spojrzał na tłum, który właśnie zaczynał się rozchodzić. Zawahał się chwilę, po czym odwrócił i żwawym krokiem ruszył ku cmentarnej bramie.

Wśród zgromadzonych zaczęły rozlegać się szepty.

Klątwa! Klątwa ciąży na rodzinie Calavera!

A jednak... Gorzki uśmiech na pewnych ustach wykwitł jak kwiat na pogorzelisku. Usta same złożyły się do szeptu... „Nie, nie ma żadnej klątwy... Isobel, wybacz mi...”

***


I to już wszystko, moi mili! Gdy stoję tak na dachu pięknego, kamiennego grobowca rodziny Fairfax i obserwuję ludzi, żegnających młodą dziewczynę, nie mogę powstrzymać się od uśmiechu. W tłumie widzę bowiem tych, którzy już za kilka miesięcy zjawią się w progu domostwa Calavera, by wspólnie uczcić el Dia de los Muertos, Dzień Zmarłych. Nie, nie wszyscy przyszli dziś tutaj... Jedno z nich przebywa obecnie poza zasięgiem mego wzroku. Wiem jednak, że już niedługo zjawi się, by cała jedenastka mogła wspólnie zasiąść przy stole w ten wyczekiwany przez nas wszystkich wieczór.

Spójrzmy na zegarek... No tak, no tak. Czas prawie nadszedł. Muszę się spieszyć, by zdążyć! Rozkładam więc ramiona, a wiatr unosi mnie hen, daleko – czeka mnie dziś bowiem jeszcze wiele pracy, czyż nie?

Cierpliwości, moi drodzy. Odrobinę cierpliwości... I do następnego razu, kochani!

___________________
Ostatnio zmodyfikowany przez Bioły 2009-09-22 19:29:47
If you don't eat yer meat, you can't have any pudding! How can you have any pudding if you don't eat yer meat?!
Offline
Profil
Wiadomość
Postów: 4991
Punkty: 0
Wow, świetne. :-)
I jaki klimat ma.

Nie mogę się doczekać (tak, wiem, 5x już to pisałam). :-P
Offline
Profil
Wiadomość
Odpowiedz